15-letni Kuba wyłowiony z Narwi. Przyczyną zgonu nie było utonięcie!
Prokuratura Rejonowa w Pułtusku ujawniła, co doprowadziło do zgonu 15-letniego Kuby, którego ciało wyłowiono z Narwi. Chłopak zaginął w środę, 27 kwietnia, przed północą. Tego wieczora spędzał czas z grupą znajomych w okolicy przystani PTTK (w większości byli to ludzie w wieku ok. 20 lat, gdzie wszyscy mieli spożywać alkohol). Cześć z nich oddaliła się z miejsca, zostawiając 15-latka i jego koleżankę samych, by pójść coś zjeść. - Nic nie zapowiadało, że stanie się coś złego. Było miło, Kuba zachowywał się normalnie. Gdy wróciliśmy, już go nie było - mówili w rozmowie z "Super Expressem". Chłopak opuścił znajomą, ale mimo że została ona już przesłuchana, prokuratura w Pułtusku nie udziela na razie informacji, dokąd i w jakim celu miał się udać. Po tym jak zaginął, miejscowe służby ratownicze - przy pomocy jednostek z innych części Mazowsza - wszczęły na Narwi akcję poszukiwawczą. Zakończyła się ona w piątek, 29 kwietnia, gdy ciało 15-latka w rzece - na głębokości ok. 4 metrów - znaleźli nurkowie z Warszawy. W środę, 4 maja, odbyła się sekcja zwłok Kuby.
- Bezpośrednią przyczyną zgonu, jaką wstępnie wskazał biegły, było wychłodzenie organizmu. Mówiąc inaczej, do śmierci 15-latka doszło, zanim utonął, do czego doprowadziła niska temperatura powietrza, a tym samym wody - informuje prokuratura w Pułtusku.