Przed godz. 21 oficer dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie otrzymał informację, że na drodze krajowej numer 7 w kierunku Warszawy doszło do wypadku. Nie spodziewał się, że nie jest to zwykły wypadek, ale prawdziwa masakra. Na miejscu policjanci z drogówki zastali kompletnie zniszczony wrak samochodu marki bmw, który roztrzaskał się o drzewo. Ciała dwóch mężczyzn leżały kilkanaście metrów dalej... Do tego tragicznego wypadku doszło trzy lata temu. Był z pewnością jednym z najbardziej koszmarnych, jakie wydarzyły się w okolicach Warszawy.
Nissany z Niemiec w szopie pod Otwockiem [GALERIA]
W wypadku zginął 18-letni Mateusz M. i o dwa lata starszy Dominik S. Obydwaj lubili wciskać gaz do dechy i w czasie jazdy kręcić filmiki dokumentujące szaloną jazdę. Publikowali je na portalu społecznościowym. Tym razem pędzili w kierunku Warszawy. W alei Krakowskiej, w miejscowości Rembertów doszło do tragedii. - Kierujący bmw, jadąc najprawdopodobniej z bardzo dużą prędkością, stracił panowanie nad pojazdem, zjechał do rowu, po czym jeszcze uderzył w drzewa. Pojazd uległ całkowitemu zniszczeniu - mówił wówczas kom. Jarosław Sawicki z Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie. Przyczyną tragedii był prawdopodobnie wyjątkowo niebezpieczny manewr wyprzedzania. Bmw, którym jechali mężczyźni nie było też w najlepszym stanie technicznym.
Na kwarantannie chciał WYSADZIĆ blok? Będą SUROWE konsekwencje [GALERIA]