Ta makabra rozegrała się w środku nocy na ulicy Reja w Piastowie. - Mężczyzna jadący na rowerze zderzył się z samochodem osobowym. Rowerzysta zmarł – przekazała Karolina Kańka z komendy policji w Pruszkowie. - To był przeraźliwy huk. Myślałam, że ktoś taranuje zaparkowane przy drodze auta. Słychać było długi pisk opon. Ten kierowca musiał jechać z dużą prędkością – powiedziała w rozmowie z „Super Expressem” Anna Wiśniewska (46 l.), sąsiadka Przemysława, która udzielała mu pierwszej pomocy i wezwała na miejsce służby. 32-latek miał połamane nogi i zdarte ubranie. - Medycy z karetki powiedzieli, że on dostał krwotoku wewnętrznego. Zaczęli go tu ratować, intubować. Dopiero po godzinie zabrali do szpitala do Warszawy - dodaje sąsiadka. Rower rozpadł się na części. Dwudziestokilkuletni kierowca niebieskiej toyoty był w szoku, ale nic mu się nie stało. Był trzeźwy.
Przemysław N. mieszkał z mamą. - Ja już spałam. Mam okna z drugiej strony, więc nic nie słyszałam. O tym, że Przemuś nie żyje, poinformował mnie następnego dnia dzielnicowy. To dla mnie ogromna tragedia. Straciłam już drugiego syna. Pierwszy zmarł, jak był mały - powiedziała „Super Expressowi” pani Elżbieta (57 l.).