Miało to miejsce w lipcu 1996 roku! Kilkanaście lat temu podejrzany zmienił nazwisko. Policjanci pracujący wówczas na miejscu zbrodni zabezpieczyli ślady. Prowadzone w tej sprawie śledztwo nie doprowadziło jednak do ujawnienia sprawcy zabójstwa.
Lata mijały, a rozwój technologiczny pozwolił na wprowadzenie w policji systemu AFIS, który daje możliwość automatycznego zakodowania śladu linii papilarnych z miejsca zdarzenia i porównania go w ciągu kilku minut z zawartością bazy kart. W ten sposób doszło do przełomu w prowadzonym śledztwie. System wykazał, że mężczyzna ten był już rejestrowany w związku z rozbojami, za jakie został skazany w 1997 roku na karę 7,5 roku pozbawienia wolności. Za dobre sprawowanie został on zwolniony z zakładu karnego po 4 latach odbycia kary, a następnie w 2001 roku deportowany na Ukrainę.
Dysponując tymi faktami policjanci byli niemal pewni, że za niewykrytym zabójstwem stoi obecnie 45-letni obywatel Ukrainy. Ustalili, że mężczyzna pod zmienionym nazwiskiem wrócił do Polski i przebywa w Łodzi. Mokotowska prokuratura prowadząca w tej sprawie śledztwo, wydała nakaz jego zatrzymania. Policjanci po krótkiej obserwacji zatrzymali mężczyznę na przystanku tramwajowym przy ul. Pabianickiej. Zaskoczony mężczyzna nie przyznawał się do zabójstwa, które miało miejsce w lipcu 1996 roku w Warszawie.
>>> Piękne i niebezpieczne! Te przestępczynie z Mazowsza wciąż są na wolności [GALERIA]
Przeprowadzona ponownie szczegółowa analiza śladów w stołecznym laboratorium kryminalistycznym potwierdziła obecność mężczyzny na miejscu zabójstwa. Na tej podstawie prokurator przedstawił mu zarzuty. Mokotowski sąd zastosował tymczasowe aresztowanie obywatela Ukrainy na 3 miesiące. Teraz czeka go proces sądowy, w trakcie którego może zostać skazany nawet na 25 lat pozbawienia wolności albo karę dożywotniego więzienia.
Czytaj też: Dziś pogrzeb Ireny Szewińskiej. Wybitna lekkoatletka spocznie na Powązkach
Zobacz TO WIDEO: