Warszawa, Aleje Jerozolimskie. Samochód osobowy wbił się w tył autobusu miejskiego
O tragicznym wypadku w Al. Jerozolimskich już pisaliśmy. Jak przekazała nam Edyta Adamus z Komendy Stołecznej Policji, informacja o zdarzeniu wpłynęła do służb kilka minut po godz. 6. - Kierujący hondą 24-latek, jadąc od Pruszkowa, z nieznanych na tę chwilę przyczyn stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w tył stojącego na przystanku autobusu linii 517 - poinformowała policjantka.
W wypadku ranne zostały trzy osoby - kierowca hondy oraz dwoje pasażerów autobusu. Zostali oni przetransportowani do szpitala. Niestety, lekarze przegrali walkę o życie młodego kierowcy. 24-latek zmarł.
Zabiła go prędkość?
Na miejscu tragicznego wypadku policjanci pracują pod nadzorem prokuratora. Badanie zawartości alkoholu w organizmie wykazało, że kierowca autobusu był trzeźwy. Nie mamy informacji, na temat stanu trzeźwości zmarłego kierowcy.
Widok roztrzaskanej hondy mrozi krew w żyłach. Pojazd po uderzeniu w miejski autobus wygląda koszmarnie. Przypomina bardziej zgniecioną puszkę niż samochód osobowy. Siła uderzenia musiała być ogromna, skoro wywołała tak wielkie szkody. Jak podaje TVN Warszawa, z rozmów policjantów na miejscu wypadku wynika, że prędkość, z którą poruszał się kierowca hondy, musiała wynosić dużo ponad 100 kilometrów na godzinę.
Czy to oznacza, że 24-latek jest kolejną ofiarą nadmiernej prędkości na drodze? Czy wystarczyło zdjąć nogę z gazu, by móc dalej żyć? Odpowiedzi na te pytania przyniesie dopiero wynik policyjnego śledztwa.
Prędkość zabija
Mimo licznych kampanii informacyjnych, srogich mandatów i wyrastających jak grzyby po deszczu fotoradarów, wciąż istnieje ogromne grono kierowców, którzy z pełną świadomością lekceważą ograniczenia prędkości. W pamięci wciąż pozostają wspomnienia wypadków, w których przez nadmierną prędkość śmierć przyszła za wcześnie.
Wystarczy przypomnieć wypadek na ul. Sokratesa, gdzie 33-letni mężczyzna zginął pod kołami rozpędzonego bmw. W pamięci pozostaje też obraz białego porsche pędzącego Marszałkowską, które zmiotło z ulicy pieszego, a także zdjęcia roztrzaskanego na drzewie audi, którym podróżowało 21-letnie rodzeństwo. A prawdopodobnie wystarczyło jedynie jechać wolniej, by ofiary tych potwornych wypadków mogły żyć.