- Skazuję Kamila P. oskarżonego o zamordowanie Martyny Słowikowskiej na karę 25 lat pozbawienia wolności w trybie terapeutycznym - powiedziała sędzia Danuta Kochnowicz. Odczytując uzasadnienie, przypomniała wstrząsające szczegóły tej potwornej zbrodni. 6 lutego 2014 r. odurzony narkotykami Kamil P. szukał pieniędzy na kolejną działkę mefedronu. Wziął kuchenny nóż i poszedł do Martyny, mieszkającej w tej samej klatce bloku przy ul. Chłodnej. Niespodziewająca się zagrożenia dziewczyna zaprosiła rozdygotanego sąsiada do środka, bo szykowała się do pracy. Gdy poszła do łazienki, Kamil zaszedł ją od tyłu i zatopił ostrze w plecach bezbronnej blondynki. Martyna wpadła do wanny, broniła się, ale on zamiast się opamiętać, wymachiwał nożem jak szalony, raniąc ją po całym ciele. - W pewnym momencie przestała krzyczeć i się ruszać. Zostawiłem ją i poszedłem do pokoju, gdzie znalazłem kilka pierścionków oraz bransoletkę. Sprzedałem je w lombardzie za niewiele ponad sto złotych, bo okazało się, że nie są złote, i kupiłem za to narkotyki - zeznawał Kamil P.
23-latek próbował okazać skruchę, przepraszał i prosił o wybaczenie. Próbował wmówić sądowi, że do zamordowania Martyny zmusiły go dziwne głosy, które słyszał po narkotykach. Jednak ani sąd, ani biegli nie dali się omamić. Oprócz 25 lat za kratkami Kamil P. ma zapłacić matce Martyny, Agacie, 50 tys. zł odszkodowania.
Rodzina i znajomi słuchali wyroku ze łzami w oczach. - Nie ulżyło nam, nic nie jest w stanie nas pocieszyć po tym, co się stało. Ale wyrok uważamy za zbyt łagodny. Za to co zrobił, Kamil P. powinien do końca życia siedzieć w więzieniu. To była taka cudowna dziewczyna - mówi Marlena Bartosik, kuzynka zamordowanej dziewczyny. Prokuratura będzie w sądzie apelacyjnym walczyć o najwyższą karę dla mordercy. Odwołać zamierza się także obrońca, który uważa, że jego klient powinien dostać 15, a nie 25 lat.
Sprawdź: Otwórzcie most! Jak najszybciej!