Było kilka minut przed godz. 2, gdy do całodobowej kliniki weterynaryjnej przy ul. Gagarina 5 na Mokotowie przyszedł nietrzeźwy 25-latek. Mężczyzna zażądał wydania swojego psa, którego po południu zostawił na obserwacji. Zwierzak, ze względu na swoją chorobę, wymagał bowiem bardziej szczegółowej diagnozy weterynarza. Dwie dyżurujące w klinice kobiety próbowały wytłumaczyć właścicielowi pupila, że zabranie zwierzaka nie jest możliwe. Ten jednak pokrzepiony wypitym wcześniej alkoholem był nieugięty.
Zobacz: Kiedy pogrzeb Portugalki, która zginęła na AWF w Warszawie? Jest przełom
Wyszedł z kliniki, jednak niedługo potem wrócił w asyście swojej mamy. - Najpierw wyrażał swoje niezadowolenie słownie. W trakcie negocjacji dorzucił kilka inwektyw, krytykując lekarskie kompetencje, a następnie stwierdził, że odbije swojego pieska - poinformował podkom. Robert Koniuszy z mokotowskiej policji.
Polecany artykuł:
Buzująca w mężczyźnie złość podsycana krążącym po organizmie alkoholem sprawiła, że dał on upust swoim emocjom. - Żeby akcentować swoją determinację, zwinął pięść i uderzył w szybę w drzwiach dzielącą pomieszczenie poczekalni od pozostałej części kliniki - dodał podkom. Koniuszy.
Polecany artykuł:
Przestraszone agresywnym zachowaniem mężczyzny pracownice kliniki weterynaryjnej wezwały na pomoc policjantów. Mundurowi, którzy kilka minut później pojawili się na miejscu, wyjaśnili 25-latkowi oraz jego matce, że taka forma rozwiązywania spraw jest karalna. Badanie alkomatem pokazało, że młody mężczyzna był kompletnie pijany. Miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie.
Awanturnik trafił do policyjnej celi, a następnego dnia usłyszał zarzuty umyślnego uszkodzenia mienia. Teraz grozi mu kara do 5 lat więzienia. Co więcej, sąd może mu nakazać również naprawienie szkody.