- Czuję się lekceważony i spychany na margines - mówi Jakub Rafalski, gdy zaczyna opowieść o swojej stomatologicznej gehennie. Zęby właśnie zaczęły go boleć, a on sam od 1,5 roku nie może się doprosić ważnego dla niego zabiegu.
- W 2022 roku podczas rutynowej wizyty stomatologicznej, mój dentysta zasugerował, iż trzeba w jakiś sposób zadbać o moje siódemki i ósemki, ponieważ nie ma do nich dostępu (z powodu choroby podstawowej i zwapnień w stawach skroniowo-żuchwowych nie otwieram prawidłowo jamy ustnej), co uniemożliwia prawidłową higienę, nie wspominając już o leczeniu ubytków - mówi Rafalski.
Zapadła decyzja chirurga szczękowego o operacyjnym usunięciu ośmiu zębów. - Dostałem skierowanie do poradni chirurgii szczękowej przy szpitalu Lindleya w Warszawie - opowiada mężczyzna. W marcu 2023 roku pojawił się tam po raz pierwszy, w maju miał konsultację z anestezjologiem.
- 18 października 2023 roku stawiłem się na oddział chirurgii szczękowej, na zaplanowaną wcześniej operację. Przed zabiegiem odbyła się jeszcze jedna konsultacja z anestezjologiem. Pani lekarka na moje pytanie, czy szpital dysponuje pediatrycznym sprzętem do intubacji odpowiedziała mi, że mam się nie przejmować, bo to ona jest lekarzem i wie co ma robić - opowiada Rafalski. Po co był potrzebny sprzęt pediatryczny?
"Mam ciało i wagę 12-latka"
Właśnie przez chorobę pana Jakuba. - Mam ciało i wagę 12-latka - tłumaczy. Operacja zaczęła się, ale nie przebiegła pomyślnie. W trakcie próby zaintubowania mężczyzny doszło do perforacji tchawicy, a w jej konsekwencji do odmy śródpiersia i opłucnej. Tego samego dnia, w stanie ciężkim trafił na oddział intensywnej terapii. Ledwo uszedł z życiem. Mężczyzna przypuszcza, że to przez zastosowanie za dużej rurki. - Usłyszałem potem, że jestem pacjentem "niesystemowym", ponieważ jestem pełnoletni, ale moja anatomia predysponuje mnie do leczenia w placówkach pediatrycznych: ważę 30 kg i mam 150 cm wzrostu - opowiada mężczyzna.
Od tamtego czasu pan Jakub nie może doprosić się w szpitalu o pomoc. - Byłem w szpitalu 3 czerwca tego roku, ale usłyszałem, że operacja nie jest wskazana - mówi oburzony pan Jakub, który dodaje, że zęby go bolą, a żaden stomatolog w kraju nie podejmie się ich leczenia. Od pierwszego kontaktu z kliniką chirurgii szczękowej szpitala przy Lindleya minęło 16 miesięcy. Mężczyzna jest załamany, że mimo kilku wizyt w poradni i dwóch hospitalizacji nie tylko nie otrzymał pomocy, ale także nie ma planu leczenia. - Nie wiem co dalej i tak naprawdę jestem "w punkcie wyjścia". Czuję się bezsilny i przerażony. Mam świadomość, że próchnica postępuje, a brak możliwości prawidłowej higieny jamy ustnej dodatkowo to przyspiesza - mówi.
Skarga na personel lekarski kliniki chirurgii szczękowej
Pan Jakub zgłosił już skargę na personel lekarski kliniki chirurgii szczękowej szpitala przy Lindleya w Warszawie i poprosił o pomoc Rzecznika Praw Pacjenta. Sprawa jest w toku.
Rzecznika szpitala przy Lindleya wyjaśnia, że operacja pana Jakuba nie jest teraz wskazana. - Mimo, że parametry zdrowotne pacjenta uległy poprawie wykonanie kolejnego zabiegu wiąże się w opinii naszych lekarzy z ryzykiem przewyższającym korzyści zdrowotne - mówi Barbara Mietkowska. - Jednocześnie nadmienię, że Klinika UCKWUM zwróciła się z prośbą o opinię do Mazowieckiego Centrum Stomatologii i wciąż czeka na odpowiedź. W zależności od jej brzmienia Szpital podejmie dalsze kroki i przedstawi Pacjentowi plan działania - dodaje rzeczniczka.
- Być może najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby udzielenie mi zgody na leczenie w placówkach pediatrycznych, które dysponują odpowiednim sprzętem i są lepiej przygotowane do udzielania pomocy pacjentom z moją anatomią? - zastanawia się pan Jakub.