Pseudotaksówkarze żerują na uchodźcach! 50 zł za wejście, 40 zł za kilometr

i

Autor: MACIEJ BIEDRZYCKI/ FORUM & PAWEŁ NOWAK/ SUPER EXPRESS Pseudotaksówkarze żerują na uchodźcach! 50 zł za wejście, 40 zł za kilometr

50 zł za trzaśnięcie drzwiami, 40 zł za kilometr. Pseudotaksówkarze żerują na uchodźcach!

2022-03-08 6:28

Cwaniactwo i bezczelne naciągactwo znów rozpanoszyło się na dużych warszawskich dworcach. Pseudotaksówkarze wyczuli łatwy łup w nieświadomych podróżnych z Ukrainy. Przestraszeni i zdezorientowani uchodźcy tuż po wyjściu z pociągu już na peronie zapraszani są do „taksówek”, w których kilometr jazdy kosztuje 40 zł. I ani urzędnicy, ani policja nic z tym procederem nie robią.

Pseudotaksówkarze działają na trzech najważniejszych warszawskich dworcach, czyli na Dworcu Wschodnim od strony ul. Lubelskiej, Dworcu Centralnym od strony Al. Jerozolimskich oraz Dworcu Zachodnim przy PKS. Tuż po przyjeździe pociągu z uchodźcami kierowcy tych niby-taksówek wychodzą na perony i oferują transport na terenie Warszawy „za 40”. Nie dodają tylko, że te 40 zł kosztuje każdy kilometr jazdy! Bariera językowa sprawia, że Ukrainki z dziećmi nie dopytują, tylko wsiadają.

Zobacz też: Skandaliczna reklama na Dworcu Zachodnim. Obrzydliwie wykorzystują tragedię uchodźców

Dramat zaczyna się, gdy po dojeździe do celu rachunek wynosi… 600 lub 700 zł. A kierowca pokazuje ustalony przez siebie taryfikator: 50 zł za trzaśnięcie drzwiami, 40 zł za każdy kilometr w dzień, 60 zł za kilometr w nocy. Łatwo policzyć, że za 15 km takim transportem trzeba zapłacić 650 zł, gdy kurs zwykłą taksówką kosztowałby ok. 50 zł.

- Spotkałem zapłakaną Ukrainkę, która wróciła na dworzec, żeby szukać pomocy, bo taki kierowca zażądał od niej 600 zł i wyrwał torebkę. To jest dramat. Ci ludzie nie mają takich pieniędzy. Dopiero co uciekli z wojny, a już ktoś chce ich oszukać - opowiada nam taksówkarz z Zachodniego.

Taki proceder na największych dworcach nie stanowi najlepszej wizytówki dla Warszawy. Naciągacze pozostają jednak bezkarni. Są zarejestrowani jako „okazyjny przewóz osób”. Ich auta nie są oznakowane jako taksówka. Mieszkańcy stolicy są uprzedzeni, by nie wsiadać do aut z zaciemnionymi szybami, bez taksówkowego koguta, herbu miasta na boku i taryfikatora za szybą. Ale kto uprzedzi uchodźców?

PKP wywiesiło ostrzeżenia na tablicach informacyjnych. A na murku na dworcu w pobliżu postoju niby-taksówek ktoś napisał: taxi-oszust. Problem jest też w tym, że miejscy urzędnicy kontrolują tylko legalne taksówki. A oszukani przez naciągaczy pasażerowie rzadko zgłaszają się na policję.

Jak rozpoznać rzetelną firmę i nie dać się oszukać?

Każda porządna taksówka na swoim dachu powinna mieć lampę TAXI, z boku powinien widnieć herb miasta, a na szybie tylnych drzwi musi wisieć cennik. Wchodząc do środka, powinniśmy zobaczyć identyfikator ze zdjęciem kierowcy, hologramem i numer licencji składający się z czterech lub pięciu cyfr.

Warszawa się zbroi! Sklepy militarne przeżywają istne oblężenie
Sonda
Pomagasz ukraińskim uchodźcom?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają