Wprowadzenie sieci 5G w naszym kraju to biznes. Polski rząd szacuje, że przyniesie to do budżetu gigantyczne pieniądze. Częstotliwość pasma od 3,4 GHz do 3,8 GHz ma zostać rozdysponowana na drodze licytacji. Kto wyłoży więcej gotówki, ten dostanie lepsze pasmo. W najgorszym przypadku operatorzy będą musieli zapłacić około miliarda złotych za dostęp do pasma. Do budżetu ma wpłynąć ok. 4-5 miliardów złotych. Urząd Komunikacji Elektronicznej planuje w przyszłym roku zakończyć licytacje częstotliwości. Ma się to stać w połowie 2020 roku. Z dostępnych informacji wynika, że operatorzy będą zobowiązani do uruchomienia sieci 5G w przynajmniej jednym dużym mieście w Polsce. Najprawdopodobniej będzie to Warszawa. Sieć jednak nie będzie działać w Polsce, póki nie zostaną zwiększone normy promieniowania. A to jak się okazuje stanie się niebawem. Są informacje, że promieniowanie może zwiększyć się o 100 procent.
Liczba nadajników, które mamy obecnie w Warszawie i kraju wytwarza już spore promieniowanie. Jeśli dojdą kolejne ich kumulacja z różnych miejsc przez długi czas może przynieść negatywne efekty.
Promieniowanie 5G jest uznawane nawet przez WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) za chorobotwórcze. Organy Inspekcji Ochrony Środowiska oraz Państwowej Inspekcji Sanitarnej nie są w ogóle przygotowane ani organizacyjnie, ani technicznie do kontroli pola elektromagnetycznego.
Kto więc chce w Polsce 5G? Przede wszystkim korporacje, którym zależy na pieniądzach. Komisja Europejska chce do 2020 roku, aby przynajmniej jedno duże miasto w krajach członkowskich obsługiwało sieć 5G. Do 2025 roku mają w nią zostać wyposażone wszystkie duże miasta UE i szlaki transportowe. Czy jest się czego obawiać?