Para stanęła przed sądem po tym jak w 2017 roku przed policją wyznała co stało się w 1995 roku. 24 lata temu byli w związku i mieszkali u rodziców Moniki przy Ostrobramskiej. Ojciec kobiety był pijakiem, urządzał awantury i znęcał się nad rodziną.
Latem 1995 (dokładna data nie została ustalona) Zenon S. leżał pijany w domu. Bogdan G., chwycił wtedy nóż kuchenny i wbił go w serce „teściowi”. Monika S. siedziała wtedy w pokoju obok ale po zbrodni pomogła sprzątać ślady krwi. Bogdan G. poćwiartował ciało i wywiózł na bagna na Siekierkach (dziś biegnie tamtędy trasa Siekierkowska).
Tylko oni wiedzieli co się wtedy wydarzyło. Chora psychicznie matka Moniki myślała, że jej mąż zaginął. Śledztwo umorzono, a sprawy nie wyjaśniono aż do 2017 roku. Monika związała się z innym mężczyzną, ale G. ją nachodził. Kiedy dwa lata temu przyszedł z awanturą, wezwała policję. Wówczas G. przyznał się, że zabił jej ojca.
Ciała nie odnaleziono. Ale wyrok zapadł. Monika S. została uniewinniona, bo sąd nie dopatrzył się pomocy przy zabójstwie. Bogdana G. sąd skazał 8 lat więzienia, bo współpracował z policją. - Ten wyrok pokazuje, że postawa współpracy z organami sprawiedliwości popłaca – mówiła w uzasadnieniu sędzia Barbara Piwnik.
- Cieszę się z wyroku, bo jest niski – skomentował skazany. Jednak prokuratura, która domagała się 25 lat, prawdopodobnie wniesie apelację.