Warszawa. Nie żyje taksówkarz, który wjechał pod autobusem
Tragiczne informacje potwierdzają śledczy. - Potwierdzam, 85-letni mężczyzna zmarł w szpitalu – powiedziała w rozmowie z „Super Expressem” prok. Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga. Mężczyzna był wcześniej reanimowany na miejscu zdarzenia, a potem karetka na sygnale przewiozła go do najbliższego szpitala.
Do wypadku doszło w poniedziałek (27 listopada) o godz. 15. Toyota oklejona oznaczeniami firmy przewozowej wjechała na buspas. W tej chwili w jej prawy bok z wielką siłą uderzył nadjeżdżający miejski autobus linii 523. Jak podaje „Rzeczpospolita” 85-latek miał zignorować znak STOP znajdujący się na skrzyżowaniu. Są to jednak dopiero wstępne ustalenia.
Wiemy na pewno, że kierowca autobusu Miejskich Zakładów Autobusowych był trzeźwy. Potwierdziła to w dniu wypadku oficjalnie policja. Nie wiemy natomiast, czy trzeźwy był taksówkarz. Powinna wyjaśnić to sekcja zwłok, którą wykonuje się rutynowo w takich przypadkach.
Przypomnijmy, że do dramatu doszło na wysokości ul. Międzynarodowej. W zdarzeniu poważniejszych obrażeń nie odniósł nikt, poza tragicznie zmarłym taksówkarzem.