Samochód należał do pracownika firmy remontującej most na Kanale Żerańskim. Mężczyzna zaparkował citroena nad samą wodą w okolicy ul. Marywilskiej. W czwartek po pracy około godz. 17 wsiadł do auta, nie zdążył jednak włożyć kluczyków do stacyjki, gdy citroen zaczął się staczać ze skarpy.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Gangsterzy napadali na tiry
Przerażony mężczyzna próbował hamować, ale auto sunęło wprost do kanału. Kierowca w ostatniej chwili wyskoczył z auta i bezsilnie patrzył, jak samochód znika pod wodą.
- Niewiele brakowało bym utonął - mówił roztrzęsiony właściciel citroena. Przez wiele godzin płetwonurkowie i straż pożarna próbowali wyłowić wrak. Auto udało się wyciągnąć na brzeg dopiero w piątek po południu. - Pod wrak włożono specjalną poduszkę pneumatyczną, która napełniona powietrzem wypchnęła samochód na powierzchnię - wyjaśnia st. asp. Grzegorz Trzeciak ze stołecznej straży pożarnej. Kierowca citroena został ukarany mandatem 200 zł.