Pandemia koronawirusa nabiera rozpędu. W sobotę odnotowano niemal 32 tysiące przypadków zakażenia koronawirusem, a w niedzielę ponad 29 tysięcy. Minister zdrowia Adam Niedzielski przyznał, że apogeum trzeciej fali należy się spodziewać w okresie okołoświątecznym. Podkreślił też, że jeżeli dynamika zakażeń nie będzie słabła, to rząd będzie rozważał wprowadzenie kolejnych obostrzeń. - Nie ma uzgodnień, żebyśmy obostrzenia wprowadzali automatycznie po spełnieniu jakiegoś parametru - podkreślił podczas sobotniej konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski.
NIE PRZEGAP: Koronawirus. Koszmar służby zdrowia na Mazowszu. Kończą się wolne respiratory? Wojewoda tłumaczy
Już teraz lockdown jest dość surowy - zamknięte są galerie handlowe, sklepy budowlane, elektroniczne, salony fryzjerskie i urody. Zamknięto też przedszkola i żłobki, ograniczona jest działalność obiektów sportowych. Zamknięte są też hotele, teatry, kina, muzea, galerie sztuki, siłownie, kluby fitness, baseny, sauny i solaria.
Lockdown w Warszawie. Jak wygląda naprawdę?
Miniony weekend w Warszawie pokazał, jaki jest stosunek mieszkańców stolicy do wprowadzanych obostrzeń. Dobra pogoda sprawiła, że na ulicach pojawiły się tłumy warszawiaków. Oblegane były knajpy w centrum miasta, które serwowały jedzenie i picie na wynos. Wiele osób nie miało prawidłowo założonych maseczek i nosiła je na przykład na brodzie. I choć na ulicach było też sporo policjantów, to ich widok nie robił na niektórych żadnego wrażenia.
W czasie ubiegłorocznego lockdownu ulice były niemalże puste. Oprócz policjantów i wojskowych, w niektórych miejscach ciężko było zobaczyć "żywą duszę". Teraz wygląda to jednak zgoła inaczej. Gdy minister Niedzielski zobaczy te zdjęcia, może wpaść w furię. I wprowadzić kolejne drastyczne obostrzenia.