- Policjanci kontrolowali trzeźwość kierowców i mierzyli prędkość, ale też sprawdzali stan techniczny pojazdów i sposób przewożenia dzieci. W czasie pełnienia służby wykorzystywali policyjne wideorejestratory i alkoscany zarówno w oznakowanych, jak i nieoznakowanych radiowozach - tłumaczy asp. Beata Wlazłowska z Komendy Stołecznej Policji. Niechlubny rekord prędkości padł w sobotę na Wisłostradzie. Tuż po godz. 12 funkcjonariusze zatrzymali alfę romeo, która pędziła... 145 km na godzinę. Okazało się, że kierowca wraz z żoną wracał właśnie z Cmentarza Północnego. Męż-czyzna z rozbrajająca szczerością przyznał się policjantom, że żona ostrzegała go przed patrolami, ale on postanowił zaryzykować i nie zdjął nogi z gazu. Dostał 400 zł mandatu i 10 punktów karnych.
Drugim rekordzistą był Ireneusz P. (33 l.). Kompletnie pijany mężczyzna urządził sobie rajd ulicami Otwocka. Funkcjonariusze próbowali go zatrzymać, kiedy zauważyli, jak jedzie wężykiem ul. Batorego. Wtedy jednak kierowca w pijackim widzie postanowił spróbować swojego szczęścia. Docisnął pedał gazu i zaczął uciekać. Wjechał na teren nieogrodzonej posesji, zgasił światła w aucie i jeździł w kółko, żeby zgubić pościg. Przy drugim okrążeniu... uderzył w wystający betonowy słupek, którego nie zauważył po ciemku. Okazało się, że miał we krwi prawie 3,5 promila alkoholu i miał już 3 zakazy prowadzenia pojazdów. Może spędzić za kratami 2 lata.
Od piątku mundurowi zatrzymali 100 pijanych kierowców.