Aktywiści biją na alarm. Chcą ochrony warszawskich bazarów. Zostało ich mniej niż 50
Czy bazarki w warszawie są zagrożone? Tak twierdzą działacze. „Łączymy siły z kupcami warszawskich bazarków!” - napisali na portalu społecznościowym członkowie Miasto Jest Nasze. Przekonują, że liczba bazarków w stolicy kurczy się.
Trudno jest sobie wyobrazić Warszawę bez bazarków i targowisk. To tradycyjny element miasta. Wielu ludziom daje pracę i możliwość zrobienia zakupów. Ale nie tylko. Aktywiści przekonują, że to nie tylko miejsca handlu, ale też centra lokalnych społeczności. - Bazarki są integralną częścią krajobrazu miejskiego. Są miejscem nie tylko handlu, ale przede wszystkim spotkań ludzi starszych. Starsi ludzie mają swoje ulubione miejsca na targowisku, integrują się ze swoimi sprzedawcami, z którymi mają prawdziwą, głęboką więź. Zwierzają się im ze swoich życiowych sukcesów i porażek. To jest często zapominana funkcja bazarków: integracja lokalnej społeczności – przekonuje Prezes Stowarzyszenia Kupców Targowiska „Wałbrzyska”, Maciej Kawiński.
Winne są centra handlowe, które wygryzają mniejszą konkurencję. Działacze twierdzą, że czasem przykładają się do tego urzędnicy. - Targowiska znikają, bo albo nie wytrzymują konkurencji dużych centrów handlowych, albo stają się ofiarą decyzji urzędników, którzy zmieniają przeznaczenie terenu. W Miasto Jest Nasze wierzymy, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Dlatego postanowiliśmy wyjść z inicjatywą uchwałodawczą ws. bazarków – powiedziała na konferencji Melania Łuczak - radna Dzielnicy Mokotów, członkini MJN.