Karl Pfeffer został skazany na 25 lat więzienia za morderstwo matki
Adwokat Amerykanina przekonuje, że jego klient nie zabił matki, sfingował jej ukrycie i dorobił teorię o zbrodni, za którą został skazany w lipcu 2023 r. przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 25 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Proces był poszlakowy, bo ciała Gretchen nie odnaleziono. Jedynie Karl Pfeffer (zgodził się na podawanie pełnego nazwiska i publikowanie wizerunku) opowiadał o tej zbrodni - najpierw policjantom w USA, gdzie został zatrzymany, potem na procesie przed warszawskim sądem. Relacjonowaliśmy ten proces ze szczegółami. Karl mówił, że udusił matkę poduszką, potem rozczłonkował jej ciało, zapakował w paczki do walizki i wyrzucił do Wisły w okolicach mostu Piłsudskiego w Nowym Dworze Mazowieckim. Mimo że szukane w Wiśle przez polskich wodniaków i amerykańskich agentów federalnych pakunki nie zostały nigdy odnalezione, sędzia Agnieszka Domańska przyjęła, że matka Karla (kobieta mocno związana z synem, wręcz nadopiekuńcza) nie żyje i wydała wyrok skazujący.
Amerykanin zakpił ze wszystkich?
Zarówno prokurator, jak i obrońca Karla złożyli apelację. Pierwszy chce dla Amerykanina dożywocia, drugi uniewinnienia. Mecenas Grzegorz Roman przedstawia nam teorię, która brzmi absurdalnie, ale i przerażająco logicznie. - On z nas wszystkich zakpił – uważa adwokat skazanego.
- W materiałach dowodowych dominują zeznania, które wskazują na to, że pani Gretchen nie zginęła, ani nie została zamordowana. Właścicielka mieszkania, które wynajmowali Pfefferowie wskazała w materiałach przygotowawczych, że mieli wypowiedzianą umowę najmu, a pani Gretchen żyje. Powołuje się też na rozmowę z policjantem, który był zaangażowany w przeprowadzenie czynności z udziałem oskarżonego i który również potwierdził, że pokrzywdzona żyje. Mało tego… ona robi zakupy, spotyka się. To są zeznania, które rzucają zupełnie nowe światło na przebieg postępowania – zdradza nam mec. Grzegorz Roman, obrońca 27-letniego Amerykanina, Karla Pfeffera. Niestety w przytaczanych przez adwokata zeznaniach nie pojawia się informacja, gdzie Gretchen Pfeffer może teraz przebywać. Nieoficjalnie mowa jest o tym, że kobieta ukrywa się w parafii u księdza. Dlaczego jednak policja nie zweryfikowała tych zeznań wcześniej? Tego nie wiemy.
Szokująca teoria adwokata: Karl chce wyłudzić odszkodowanie?
Ale jeżeli Gretchen nie została zamordowana, to po co Karl miałby urządzać spektakl, który odgrywał przez śledczymi i na sali sądowej? - Jeżeliby okazało się, że pani Gretchen się odnajdzie, a Karl przebywa w więzieniu niesłusznie skazany, musimy brać pod uwagę to, że może to być przyczynek do uzyskania odszkodowania – zwraca uwagę mec. Grzegorz Roman. Tłumaczy, że Pfefferowie żyli od lat w USA na bardzo wysokim poziomie i byli przyzwyczajeni do luksusowego życia. Odwiedzili kilkadziesiąt krajów. Mąż Gretchen był zamożny. Oboje – ona i syn - nie przywykli do tradycyjnej pracy i przeciętnych pensji. Wyłudzenie odszkodowania mogło być skrupulatnie przemyślanym przez nich planem na zdobycie pieniędzy. - Nie chcę przesądzać, ale pamiętajmy, że dość mocno mamy już określony zakres tego, jakie przysługują odszkodowania. Tomasz Komenda dostał zadośćuczynienie, które w przeliczeniu dało około miliona złotych za rok odbywanej niesłusznie kary – tłumaczy nam mecenas Roman. Według adwokata zasądzanie wysokich odszkodowań to swego rodzaju zachęta do tego, żeby manipulować osobami zaangażowanymi w czynności procesowe. - Nawet jeżeli Karl z nas wszystkich zakpił w jakimś stopniu, bo z pewnością będzie trzeba dojść do takiego wniosku jeżeli się okaże, że takie były jego intencje, to kwestia odszkodowania jest aktualna i powinna być brana pod uwagę – podsumowuje Grzegorz Roman.
Czy jest to teoria, która spowoduje, że Karl Pfeffer wyjdzie na wolność? Czy może powstała tylko po to, by sąd nie mógł apelacji odrzucić? Termin rozprawy nie jest jeszcze ustalony.