Zabójstwo w butiku Ultimo. Zginął Daniel J., Anna J. trafiła do szpitala w stanie krytycznym
Według wymiaru sprawiedliwości 17 grudnia 1997 r. Beata Pasik weszła do butiku Ultimo przy Nowym Świecie, zastrzeliła męża kierowniczki sklepu, strzeliła też do Anny J., byłej koleżanki z pracy. Ta przeżyła strzelaninę, a później wskazała Beatę jako sprawczynię zbrodni. Twierdziła, że ją rozpoznała. Nie znaleziono linii papilarnych ani narzędzia zbrodni. Nie wiadomo, jak Pasik weszła tego wieczora do zamkniętego od środka sklepu. Sąd dwukrotnie nie udowodnił winy. – Proces toczył się na podstawie poszlak, słowo przeciw słowu. Sędziowie opierali się tylko na wypowiedziach poszkodowanej. Po raz trzeci do sądu jechałam z myślą, że też zostanę uniewinniona. Że jadę i zaraz wracam. Nie spodziewałam się, że zostanę skazana za morderstwo i tego samego dnia zabrana do więzienia – opowiada dziennikarzowi „Super Expressu” Beata Pasik.
Sąd okręgowy za dowód uznał analizę biegłych o zapachu utrwalonym w kasetce z pieniędzmi. I konsekwentne zeznania Anny J. Sądy apelacyjny i później najwyższy utrzymały w mocy wyrok skazujący Beatę Pasik.
– Kto strzelał? – pytał rok temu wprost Annę J. dziennikarz wp.pl. – Beata Pasik. Cztery razy. Dwa razy do męża, dwa razy do mnie – odpowiadała Anna J. – Widziałam, kto zamordował męża, kto próbował zabić mnie. Widziałam, kto strzelił. I nigdy nie zapomniałam. Po ponad 24 latach jestem tego tak samo pewna jak wtedy. Przez osiem lat chodziłam na rozprawy z jedną myślą: morderczyni musi odpowiedzieć za swoje czyny. Nie zrobiłabym tego, gdybym kiedykolwiek zwątpiła – tłumaczyła poszkodowana.
– Chociaż nie zabiłam, zostałam skazana na ćwierć wieku za kratami – opowiada nam z kolei była więźniarka. Przesiedziała 18 lat. W różnych celach. Z trzema, czterema, sześcioma lub ośmioma osadzonymi. – Wszyscy wiedzieli, za co zostałam skazana, że to było morderstwo. Jeżeli ktoś chciał wiedzieć więcej, opowiadałam, mówiłam, że walczę, a więźniowie mówili mi, żebym się nie poddawała. Nie powiem, że wszyscy. Część uważała, że staram się wybielić – wspomina Beata Pasik.
Beata Pasik wyszła na wolność. Po 18 latach została warunkowo zwolniona z więzienia
Rok po warunkowym zwolnieniu 44-latka stara się oczyścić swoje nazwisko i kartotekę, oczekuje wyroku uniewinniającego. – Moja sprawa przez cały czas jest w toku. Nie ma zakończenia. Ale walczę o to zakończenie, żeby się oczyścić z zarzutów. Żeby wszyscy usłyszeli, że to nie ja jestem sprawcą tego czynu – mówi „Super Expressowi”.
Czy jednak dziś, po 25 latach od zbrodni w sklepie Ultimo, jesteśmy w stanie dowiedzieć się czegoś więcej o okolicznościach tego mordu? Czy sprawa znów może trafić na salę sądową?
Beata nie chce ujawniać konkretnych działań. Nie mówi o argumentach, nie przedstawia nowych dowodów. Ma nadal zakaz zbliżania się do Anny J. A zapytana o nią stwierdza tajemniczo: – Wiem, że teraz Anna J. się boi. Boi się o swoje życie.
Na nasze próby dopytania o konkrety milcząco kręci głową. Anna z kolei precyzowała ten strach rok temu dla wp.pl: – Ja do dziś boję się zemsty, ale nie mam zamiaru oglądać się za siebie.
Obie niezależnie układają sobie życie na nowo.