Anna W. oskarżona o zabójstwo. Sąd odtworzył nagrania z policyjnych kamer. Na sali rozległ się szloch
Krwawa śmierć Dariusza W. pozostaje zagadką. Sąd wzywał już biegłych, przesłuchiwał znajomych i rodzinę denata. Jednak ani ślady ani zeznania nie rozstrzygają jednoznacznie o winie kobiety. Żeby dowiedzieć się więcej sędzia zdecydowała się na odtworzenie zapisu wideo zarejestrowanego przez kamery nasobne. To urządzenia, które policjanci mają włączone podczas interwencji. Na ekranie przez pięć i pół minuty rozgrywały się dramatyczne sceny. Dwóch funkcjonariuszy weszło do mieszkania. Na kanapie leżał poszkodowany. Miał zakrwawiony cały tors. Podłogę pokrywała wielka kałuża krwi. - Halo, gdzie pan sobie to wbił?! - dopytywał jeden z mundurowych. Po ok. dwóch minutach policjanci rozpoczęli reanimację. Zdaniem biegłych Dariusz w tym momencie już nie żył.
Na widok odtwarzanego nagrania oskarżona zaczęła szlochać. Później się uspokoiła, jednak nie na długo. Sąd musiał postanowić, czy umieścić oskarżoną w areszcie na kolejne trzy miesiące. Prokurator się tego domagał z uwagi na groźbę bardzo surowej kary, obrońca przekonywał, że jego klientka jest niewinna. Po 15 minutach narady sędzia ogłosiła, że Anna W. kolejne długie tygodnie spędzi w areszcie. - Dowody z dużym prawdopodobieństwem wskazują, że oskarżona dopuściła się zbrodni zabójstwa – powiedziała sędzia. Oskarżona ponownie zaczęła łkać. - Nie widzę u pani łez, tylko amatorski teatr – skomentowała zachowanie oskarżonej sędzia. Kolejna rozprawa jest zaplanowana na połowę lipca.