Archiwum X po 24 latach rozwiązało sprawę zabójstwa dwóch nastolatek
- Do tej pory to jedna z najtrudniejszych spraw, którymi zajmuje się Archiwum X - mówi "Super Expressowi" prok. Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Po 24 latach udało się znaleźć odpowiedź na pytanie, co stało się z 18-letnimi Anną K. i Martą Sz.
Nastolatki zniknęły 6 sierpnia 2000 roku. Tego dnia wybrały się na festyn w Radzyminie. Umówiły się z ojcem jednej z nich, że odbierze je o godzinie 22:30. Już więcej ich nie zobaczył.
Archiwalne artykuły i odcinek Magazynu Kryminalnego 997 pokazują szerszy obraz sytuacji. Po dziewczyny przyjechał ich znajomy Marcin i fiatem 125p pojechali na imprezę do Wołomina. Tam gospodarz z obawy przed gniewem swojej partnerki zaproponował przeniesienie zabawy do mieszkania siostry.
Atmosfera popsuła się, doszło do sprzeczki. Marta i Ania chciały wracać. Miały zostać podwiezione przez towarzyszy na Dworzec Wileński. Wsiadły do samochodu Marcina wraz z trzema młodymi mężczyznami. Jak ustalono, byli związani z radzymińskim półświatkiem przestępczym. Wbrew temu, co później mówili, nigdy nie dotarły do Warszawy. "Po drodze miały się przesiąść do ciemnego daewoo espero. Razem z nimi wsiadło dwóch mężczyzn z fiata. Dokąd pojechali? Nigdy nie ustalono. Tu ślad się urwał" - czytamy.
Czytaj dalej pod materiałem wideo.
Ruszyły poszukiwania. Sprawę umorzono
Ojciec jednej z dziewczyn zgodnie z umową przyjechał do Radzymina o 22.30. Po Marcie i Ani nie było śladu. W końcu dotarło do niego, że stało się coś złego. O zaginięciu zawiadomił policję.
Śledczy od początku traktowali sprawę bardzo poważnie. Poszukiwania jednak nie przyniosły skutku, a wśród świadków panowała zmowa milczenia. Na początku teorie były różne: że dziewczyny uciekły do Holandii, wyruszyły w podróż po Polsce, zostały wplątane w sektę lub handel ludźmi.
Rodziny nie przyjmowały wersji o ucieczce. Obie nastolatki były bardzo odpowiedzialne. Dodatkowo poważnie chorowały (Marta na toczeń rumieniowaty, Anna na astmę) i na stałe musiały przyjmować leki. Ostatecznie policjanci przyjęli dwie wersje wydarzeń: pokrzywdzone zostały zabite lub porwane i zmuszone do prostytucji w kraju lub zagranicą. Po czasie sprawa została umorzona ze względu na brak obciążających dowodów .
Przełom w sprawie
Przez ponad 20 lat śledczy wracali do zaginięcia Anny i Marty analizując zebrane dowody. Bezskutecznie. Przełom nastąpił dzięki zmianie podejścia do sprawy i pojawieniu się nowych świadków.
Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie zarzutu zabójstwa mężczyznom, którzy w dniu zniknięcia pokrzywdzonych przebywali wraz z nimi i byli ostatnimi osobami, które widziały Annę K. i Martę Sz. żywe. Kilka dni temu zatrzymano dwóch podejrzanych. Z ustaleń śledczych wynika, że dziewczyny przed śmiercią zostały zgwałcone.
Kontynuacja pod galerią.
- Do zatrzymań doszło w Radzyminie i w Wołominie. Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił prokuratorowi przedstawić 47 i 41-latkowi zarzut podwójnego zabójstwa dokonanego w związku ze zgwałceniem. Za to samo odpowie doprowadzony z zakładu karnego 45-latek. Wszyscy odpowiedzą za popełnienie przestępstwa działając wspólnie i w porozumieniu. Na wniosek prokuratora wszyscy trzej podejrzani zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące - informuje Edyta Adamus z Komendy Stołecznej Policji.
Podczas zatrzymania dwóch mężczyzn ujawniono narkotyki. Prokurator Piotr Skiba potwierdza, że podejrzani to znani policji kryminaliści. Wszystkim grozi kara pozbawienia wolności nie mniejsza niż 12 lat lub kara dożywotniego pozbawienia wolności.