„SE” : - Zacznę od awantury o szpital Południowy, bo to ostatnio najgłośniejsza sprawa w Warszawie. Co się wydarzyło, że zawnioskował pan do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o wprowadzenie komisarza w tym miejskim szpitalu? Poproszę o kulisy tej decyzji…
Konstanty Radziwiłł: - Historia powstania tego szpitala jest od początku trudna. Miasto otworzyło go z opóźnieniem w połowie lutego, miał on przyjąć 300 pacjentów, w tym 80 respiratorowych. Zostały tam skierowane ogromne pieniądze z budżetu państwa, łącznie ok. 80 mln zł. Taka ogromna inwestycja generuje oczekiwanie na efekty. A tych efektów po prostu brakowało. Po 5 tygodniach szpital miał tylko 57 pacjentów...
Miasto usprawiedliwia się problemami z pozyskaniem personelu, który podkupuje Południowemu m.in. Stadion Narodowy.
Znam to tłumaczenie, ale ile można je powtarzać? Przekazałem miastu listę ponad 300 osób, z których mógłby być rekrutowany personel do pracy w Szpitalu Południowym. A słyszę, że z wieloma z tych osób nikt się nawet nie skontaktował. W naturalny sposób miasto mogło też pozyskać lekarzy i pielęgniarki ze swoich szpitali. A tego również nie zrobiło.
Naprawdę uważa Pan, że w miejskich szpitalach jest za dużo medyków?
Oczywiście, że nie. Ja jednak nie żądałem pułku wojska. Poprosiłem o jednego lekarza na 50 i jedną pielęgniarkę na 25. Jeśli ktoś mi powie, że to miałoby doprowadzić do ruiny tych szpitali, to odczytuję to jako złą wolę. I tak to odbierałem ze strony urzędników miasta. Wiceprezydent Warszawy Pani Renata Kaznowska wprost mówiła, że oddelegowanie takiej liczby medyków oznacza konieczność zamykania szpitali. A w to nie uwierzę! Nie chcę przecież dewastować służby zdrowia. Chodziło o to, żeby w nadzwyczajnej sytuacji w jakiej się znajdujemy podzielić się tym personelem w ramach jednego organu założycielskiego. Ale to kompletnie nie wyszło! Nawet w sytuacji, że to wojewoda wówczas wypłacał by wynagrodzenie tym lekarzom, nie miasto. Nie skorzystano z tej możliwości.
I to wyprowadziło Pana z równowagi aż tak, że wnioskował Pan do ministra o komisarza w Południowym? Naprawdę nie dało się dogadać i współpracować?...
Ja nie narzekam na współpracę z panią prezydent Renatą Kaznowską. Nie mogę jednak zaakceptować braku efektów tej współpracy i słabego sposobu zarządzania szpitalem. Na to, że działo się tam nie w porządku, wskazuje sam fakt, że osoba, która zarządzała szpitalem przez osiem lat, odeszła po otwarciu Południowego.
No i teraz właśnie wróciła jako komisarz rządowy. Oglądał Pan konferencję Wiceprezydent Kaznowskiej po tym, jak dowiedziała się, że to dr Ewa Więckowska będzie pełnomocnikiem? W piątek, tuż przed Świętami miasto zaskarżyło decyzję o komisarzu do sądu.
Rozumiem, że zagrały emocje. Ale ja, wnioskując o do ministra zdrowia o wprowadzenie pełnomocnika uznałem, że nie może to być osoba z drugiego końca Polski, tylko ktoś, kto z dnia na dzień będzie mógł skutecznie zarządzać szpitalem. W środowisku menedżerów służby zdrowia pani doktor Ewa Więckowska ma bardzo dobrą opinię. Ja to środowisko znam i wiem, że jest oceniana wysoko. Zadzwoniłem i przedstawiłem propozycję. Nie od razu się zgodziła. Tu nie ma żadnego podtekstu politycznego czy emocjonalnego.
Ale dlaczego decyzja zapadła w momencie, kiedy prezydent ogłosiła, że od kwietnia szpital działa pełną parą…
Nie. Nie ogłosiła, tylko ogłasza to teraz, że miała zamiar ogłosić… Tuż przed tą decyzją spotkałem się z panią prezydent i osobiście prosiłem o wskazywanie personelu z innych szpitali. Był stanowczy opór. A ja muszę domagać się, by ten szpital działał pełną parą, a jeśli nie na pełnych obrotach, od razu, to przynajmniej z konkretnym planem powiększania liczby łóżek. Tego po prostu nie było.
A dlaczego na Narodowym nie ma komisarza? Też nie działa na pełnych obrotach. A miał przyjmować docelowo 1200 osób z koronawirusem.
Naprawdę nie eskalujmy emocji. Tu nie ma porównania. Szpital Narodowy ma inną specyfikę. Ani ta decyzja w Warszawie, ani ta o pełnomocniku szpitala w Radomiu, to nie są decyzje polityczne tylko pragmatyczne. I wierzę, że przyniosą rezultaty oraz pomogą pacjentom.
Czy przejęcie zarządu nad szpitalem w stolicy i w Radomiu nie jest przypadkiem argumentem do upaństwowienia wszystkich szpitali?
Absolutnie nie. Nie łączmy tych spraw.
Komisarz został na Ursynowie powołany na rok. Za rok mają być efekty dzisiejszej dyskusji o upaństwowieniu…
Jeśli wszystko będzie działać sprawnie, to możemy być za jakiś czas w innej sytuacji. Pełnomocnik może zakończyć swoje działania wcześniej.
I kiedy będzie lepiej? Kiedy szpital Południowy podpisze umowy ze wszystkimi potrzebnymi lekarzami i przyjmie 300 pacjentów z covid?
Proszę pytać panią pełnomocnik. Ewa Więckowska ma zapewnić w tym szpitalu dobrą opiekę pacjentom i komfort pracy personelowi.
A a propos komfortu pracy…A raczej jego braku. Słyszał Pan o tym, że pielęgniarka z Południowego zamieściła w internecie dramatyczny apel o przynoszenie wody, kawy, herbaty i ciepłego jedzenia medykom. Bo tego po prostu tam nie ma. A gdy ludzie ruszyli z darami, pani prezes wezwała pielęgniarkę na dywanik, zażądała usunięcia wpisu i skończyło się wypowiedzeniem na biurku. Naprawdę to taki wstyd, że ludzie przyniosą lekarzom obiad?
Nie słyszałem o tym. Ale to tylko dowodzi tego, że jest tam sporo do zrobienia.
Radny PO z komisji zdrowia w sejmiku Krzysztof Strzałkowski chce nasłać na pana kontrolę NIK za bałagan w raportach o wolnych łóżkach. Co pan na to?
To niech radny, który jest jednocześnie burmistrzem Woli, sprawdzi jak raportuje szpital Wolski.
Źle raportuje?
Widzimy tam problem… Według raportu spływającego do mnie ze szpitala łóżka często wolne są, a karetki czekają przed SOR, ponieważ są kłopoty z przyjmowaniem chorych. Tych różnic nie da się naprawdę wytłumaczyć. Próbowaliśmy. I teraz, żeby jak najbardziej urealnić te dane i eliminować ten bałagan trzy razy dziennie nasi pracownicy wykonują ok 100 telefonów do szpitali i sprawdzamy liczbę łóżek „ręcznie”.
To chyba musi się zawalić… Kiedy nastąpi armagedon i warszawskie szpitale zaczną po prostu padać z powodu niewydolności?
Taki armagedon nie nastąpi. W środę miałem 350 wolnych łóżek na Mazowszu i 30 wolnych respiratorów. W czwartek był 100 miejsc wolnych. To był pierwszy dzień, gdy nie było wzrostu zajętości łóżek dla pacjentów z Covid. Taka optymistyczna refleksja przed Wielkanocą, że epidemia na Mazowszu zwalnia.
Jak pan spędzi Wielkanoc?
Obawiam się, że w dużej części w pracy. Ale znajdę czas dla rodziny i na to, co dla mnie w tych świętach najważniejsze, na refleksję i przeżywanie męki i zmartwychwstania Pana Jezusa.
Czego pan życzy mieszkańcom Mazowsza na te święta?
Refleksji nad ważnymi sprawami, odpoczynku i zdrowia.
Rozmawiała Izabela Kraj