- Nie planujemy przeprowadzać oprysków przeciwko komarom. W Warszawie nie stosujemy takich rozwiązań, ponieważ preparaty niszczą środowisko – chemikalia owadobójcze zagrażają życiu m.in. pszczół, dżdżownic i innych stworzeń, które są pokarmem dla zwierząt. Tego typu opryski szkodzą też roślinności. W trosce o kondycję przyrody, opryski przeprowadza się tylko lokalnie, w skrajnych przypadkach, jednak nie robiliśmy tego od wielu lat - mówi Dominika Wiśniewska ze stołecznego ratusza.
Z urzędnikami zgadza się prof dr hab. Stanisław Ignatowicz ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. - Opryski nic nie dadzą a tylko narobią szkody dla środowiska. Takie działania możemy jednak dopuścić w przypadku imprez masowych – zaznacza profesor.
Skąd taki wysyp komarów? - Jak do niedawna panowały susze to nie mieliśmy do czynienia z gryzącymi owadami. Jednak w ostatnim czasie spadły ulewne deszcze, po których nastąpiła znowu susza. Czyli idealne warunki do wylęgu. Jedna samica komara składa 2000 jaj w 30 miejscach. Robi to w wodach stojących, których nie brakowało po ulewach. Następnie ciepło wspomaga tylko rozwój jaj – tłumaczy profesor Ignatowicz. - Najlepszą metodą na komary jest spray ze składnikiem o nazwie DEET lub z dodatkiem olejku lawendowego – dodaje specjalista.
- Jest to bardzo duży problem, miasto powinno zrobić opryski – żali się Krystyna Rutka (72l.) spacerująca z psem wokół swojego bloku. - Kiedyś to tylko wieczorami latały, a teraz to nie ważne jaka pora dnia tak samo gryzą, to jest jakiś koszmar – dodaje Ewa Olszewska (30 l.)