Świadkami szokujących scen w centrum Warszawy byli m.in. dziennikarze „Super Expressu”. Agresywny mężczyzna biegał z opuszczonymi spodniami i atakował przechodniów w parku Świętokrzyskim. Był niezwykle wulgarny i niebezpieczny. Sygnał do służb ratunkowych o realnym zagrożeniu wpłynął w sobotę o godz. 23. Ale mimo licznych próśb o interwencję i kolejnych telefonów na numer 112 na miejscu nie pojawiła się policja, a agresor pozostał nieuchwytny. Co więcej, operator numeru alarmowego zdawał się lekceważyć problem i poinformował dzwoniącego, że „Jest sobota noc, tak że niech pan wyluzuje troszkę”.
O całej sprawie szeroko pisaliśmy w tym artykule: Biegał nago pod Pałacem Kultury, zaatakował przechodniów. Policja nie przyjechała przez półtorej godziny [WIDEO]
Policja nie przyjechała przez 90 minut. "Czynności vwyjaśniające"
Policja przyznaje, że w tym czasie wpłynęło kilka zgłoszeń z rejonu ul. Świętokrzyskiej, ale nie potrafi wskazać szczegółów żadnej z interwencji. – Komendant Policji Rejonowej Warszawa I polecił wszcząć czynności po to, by wyjaśnić sytuację – kiedy była interwencja, jeśli była za późno, to dlaczego, czy w tym czasie były inne interwencje, czy nie było wolnej załogi – mówi w rozmowie z „Super Expressem” podinsp. Robert Szumiata z komendy na Wilczej.
Sprawa trafiła też do miejskiego ratusza. - Wystąpiliśmy do miasta z prośbą o szczegółowe wyjaśnienia – przekazała nam Ewa Filipowicz, rzeczniczka wojewody.
- Centrum Powiadamiania Ratunkowego przekazało zgłoszenie do policji w ciągu 2 min. od jego przyjęcia. Kolejne interwencje były przyjmowane przez różne CPR na terenie kraju, ponieważ system 112 funkcjonuje w taki sposób, że gdy zajęte są linie w Warszawie, rozmowa jest przekierowana do innego miasta. Niezależnie od tego, zgłoszenia trafiły natychmiast do policji - przekazała nam Monika Beuth, rzeczniczka ratusza. - Mamy informacje, że ta sprawa jest wyjaśniana przez policję. Miasto nie nadzoruje pracy policji, która z kolei odpowiada za bezpieczeństwo mieszkańców - dodała.