Atakował przechodniów maczetą. 37-latek zatrzymany
W piątek (3 listopada) na mieszkańców Warszawy padł blady strach. Media obiegła informacja o mężczyźnie, który atakował maczetą przypadkowe osoby na Woli i Bielanach. Policja opublikowała zdjęcie podejrzewanego o ataki i zaapelowała o pomoc w poszukiwaniach. W obławie uczestniczyło 3 tys. policjantów z komend rejonowych i specjalistycznych, pionu kryminalnego, WWP, OPP i SPKP. Kilka godzin później mundurowi zatrzymali 37-latka w rejonie Lasku na Kole na Woli. Przy zatrzymanym znaleziono niebezpieczne przedmioty: maczetę o około 60-centymetrowym ostrzu, pałkę oraz pojemnik z gazem pieprzowym.
37-latek z zarzutami tymczasowo aresztowany
W sobotę, 4 listopada, Prokuratura Rejonowa Warszawa-Żoliborz wszczęła w sobotę śledztwo w sprawie 37-latka. Mężczyzna usłyszał sześć zarzutów.
Trzy z nich dotyczą zdarzeń, do jakich doszło w piątek (3 listopada) i są to zarzuty usiłowania zabójstwa, usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i naruszenia nietykalności cielesnej jednego z pokrzywdzonych poprzez użycie gazu.
Kolejne trzy zarzuty postawiono mu w związku z napaściami, których 37-latek miał się dopuścić we wrześniu. Dotyczą one naruszenia nietykalności cielesnej jednej osoby i spowodowania lekkiego uszczerbku na zdrowiu dwóch osób poprzez użycie gazu pieprzowego. W związku z tym, że do tych ataków doszło bez powodu i w miejscu publicznym prokurator zakwalifikował je jako występki o charakterze chuligańskim.
Prokurator skierował do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Żoliborza wniosek o zastosowanie wobec podejrzanego 37-latka tymczasowego aresztowania na trzy miesiące. Sad przychylił się do wniosku. Jak wyjaśnił prok. Szymon Banna, stosując areszt, sąd podzielił stanowisko prokuratury, że w sprawie istniała obawa, iż zatrzymany mężczyzna może na wolności dopuścić się kolejnych przestępstwo przeciwko życiu i zdrowiu.
37-latkowi grozi dożywocie.