Do dramatycznie wyglądającego wypadku doszło wczoraj chwilę przed godz. 16. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe i policję. - Kierowca audi po potrąceniu odjechał z miejsca zdarzenia i zaparkował swój samochód przy ul. Twardej – informował o przebiegu zdarzeń kom. Piotr Świstak z Komendy Stołecznej Policji. Mężczyzna jednak poczuł wyrzuty sumienia i zanim policjanci puścili za nim psa tropiącego, kierowca audi przyszedł piechotą na miejsce wypadku i dmuchnął w alkomat. - Był trzeźwy. Zdarzenie zakwalifikowano jako wypadek – dodaje policjant. A to oznacza, że sankcje dla sprawcy wypadku będą zależeć od stanu zdrowia potrąconego. Mężczyzna z hulajnogi z poważnymi obrażeniami nogi trafił na nosze i do szpitala. Na ulicy została spora plama krwi…
A to niejedyny wypadek z wielkanocnego weekendu. Na ulicach było naprawdę dramatycznie. W niedzielny wieczór na ul. Piłsudskiego w Zielonce kierowca toyoty wyjeżdżał z bocznej uliczki i nie ustąpił pierwszeństwa peugeotowi. Uderzył z impetem w jego bok. Oba samochody wyrzuciło z jezdni i wylądowały w rowie. Pojazdy zostały doszczętnie skasowane. Peugeot miał zniszczony cały przód, a toyota bok od strony pasażera. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe i policję. W wypadku poszkodowani zostali kierowcy obu samochodów oraz dwójka dzieci z peugeota. Wszyscy poturbowani zostali zabrani przez ratowników do szpitala. Obaj kierowcy byli trzeźwi.