Do przerażającego wypadku doszło chwilę przed godziną 15, w czwartek, 4 listopada. Osobowa kia wjechała pod tramwaj na skrzyżowaniu ulic Światowida ze Strumykową na Białołęce. Pojazd linii numer 2 jechał w kierunku Winnicy. Siła uderzenia była tak ogromna, że samochód, którym podróżowało małżeństwo, został niemal doszczętnie zmiażdżony.
Strażacy musieli użyć narzędzi hydraulicznych, by wydobyć rannych z samochodu. Na szczęście żaden z pasażerów tramwaju nie ucierpiał. Na miejscu lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który zabrał 58-letniego kierowcę kii do szpitala. Jego 56-letnia pasażerka została przetransportowana karetką. Stan obojga był bardzo ciężki.
Policja ustala szczegółowe przyczyny i okoliczności tego przerażającego wypadku. Jeszcze na miejscu funkcjonariusze przebadali motorniczego tramwaju na obecność alkoholu i środków odurzających. - Wyniki testów były negatywne - poinformowała kom. Paulina Onyszko z białołęckiej policji. Nie jest jednak znany stan trzeźwości 58-latka kierującego kią. Jego stan zdrowia nie pozwolił na wykonanie testów na miejscu wypadku.
Kom. Paulina Onyszko w rozmowie z "Super Expressem" przekazała pierwsze ustalenia mundurowych w sprawie czwartkowego wypadku. Co już wiadomo?
- Ze wstępnych informacji wynika, że zarówno kierujący samochodem osobowym, jak i motorniczy, mieli zielone światło dla swojego kierunku jazdy - powiedziała.