Pani Elwira wraz z małym dzieckiem - córeczką Natalią - siedziała w przedniej części autobusu linii 186. Samego momentu uderzenia nie pamięta. - Nie opowiem dokładnie, jak wyglądał moment wypadku, bo jestem w szoku - wyjaśniła dziennikarzom.
Ani matka, ani jej córeczka nie doznały w wypadku poważniejszych obrażeń. Dziewczynka jakiś czas po zajściu była spokojna, uśmiechała się.
Pani Elwira zapytana przez grupę dziennikarzy, jaka była jej pierwsza reakcja, przyznała, że zaczęła chronić córkę własnym ciałem. - To było dla mnie najważniejsze. Bałam się. Podejrzewam, że inni też - powiedziała dziennikarzom.
Pytana, w jaki sposób wydostała się z autobusu, odparła, że wyciągnął ją albo jeden z poszkodowanych, albo ze świadków zdarzenia.
Pani Elwira już po akcji ratunkowej rozmawiała o zdarzeniu z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim.
W wyniku wypadku autobusu na moście Grota-Roweckiego w Warszawie 20 osób jest rannych, jedna osoba zginęła.