Rafał Trzaskowski pochwalił się autobusem na wodór
Długi na 12 metrów i ważący 13 ton nowoczesny autobus zawitał dziś (3 listopada) pod gmach warszawskiego ratusza. Jego nietypowe malowanie od razu przyciąga wzrok, ponieważ nie jest on żółto-czerwony, jak te, które znamy ze stołecznych ulic. Na czarno-szarej karoserii można przeczytać takie hasła jak: „Polski autobus na wodór”, „Nie emituję spalin, oczyszczam powietrze czy „Tankowanie tylko 15 minut, zasięg ok. 450 km”. I tym chwalił się podczas konferencji prasowej Rafał Trzaskowski. - Kwestia inwestycji w komunikację miejską to dla nas absolutny priorytet. A jeżeli chcemy walczyć z ociepleniem klimatycznym, to autobus na wodór to nasza przyszłość – mówił prezydent.
Miasta nie stać na zakup autobusów wodorowych
Jeśli jednak komuś się wydawało, że takie cacko to nowy nabytek ratusza, to jest w błędzie. Produkowany w Świdniku pojazd jest jedynie wypożyczony przez Miejskie Zakłady Autobusowe, które będą testować go na swoich dwóch liniach autobusowych. - Do połowy listopada autobus wodorowy będzie kursował na linii 106 i 178. By mógł zagościć u nas na stałe, potrzebujemy infrastruktury do tankowania i pieniędzy na zakup taboru. Ten model jest o 30 procent droższy od zwykłego autobusu miejskiego – powiedziała dyrektorka Zarządu Transportu Miejskiego, Katarzyna Strzegowska.
Prezydent liczy na pieniądze z funduszy unijnych
Skąd więc w kryzysie i problemach budżetowych miasta znaleźć pieniądze na ekologiczne autobusy przyszłości? - Bez olbrzymich pieniędzy z Unii Europejskiej trudno będzie inwestować w tego typu tabor. Po pierwsze musi być nasz, polski czysty wodór i dobrze, że nasi przedsiębiorcy chcą go produkować, muszą być stacje do tankowania, ale przede wszystkim muszą być pieniądze na inwestycje. A tu mówimy o miliardach złotych – powiedział Rafał Trzaskowski zapytany przez „Super Express” o to, czy w ogóle jest szansa, że autobusy na wodór zagoszczą w Warszawie na stałe.
NesoBus - co to takiego? Jak działa autobus na wodór?
Testowany przez MZA autobus nosi nazwę NesoBus. - Skąd ta nazwa? Zagadka jest bardzo prosta. Od pierwszych liter: Nie Emituję Spalin, Oczyszczam – wytłumaczył podczas konferencji prasowej Maciej Stec, wiceprezes ds. strategii Grupy Polsat Plus, która zainwestowała w produkcję autobusów wodorowych w Polsce. Według deklaracji producenta NesoBus zużywa średnio 8 kg wodoru na 100 km. Nie emituje spalin, oczyszcza powietrze, a jedyne, co emituje to para wodna. Jego silnik jest elektryczny. Wytwarza prąd na bieżąco z zatankowanego wodoru przy użyciu ogniwa paliwowego. - Posiada własną „minielektrownię”. Fizycznie wodór ze zbiornika łączy się z tlenem pobranym z powietrza i wytwarzana jest energia elektryczna napędzająca silnik – dodał Maciej Stec podczas przejazdu autobusem ulicami Warszawy, który odbył się wraz z prezydentem Trzaskowskim, urzędnikami z Zarządu Transportu Miejskiego i dziennikarzami.