Pracownicy MZA od czterech lat nie dostali podwyżki. - Z naszymi wypłatami wstydzimy się przychodzić do domu - mówi nam wprost Adam Cebulski, przewodniczący Związku Zawodowego Kierowców RP. - Często wstaję o godz. 1 w nocy, kiedy inni się kładą, i idę do pracy, do autobusu. Za przepracowane 170 godzin w miesiącu zarabiam 3,2 tys. zł. na rękę - wylicza „Super Expressowi” Mariusz (61 l.), jeżdżący autobusem od 35 lat.
Kierowcy mówią, że nie będą blokować Warszawy, ale chcą pokazać, jak będzie wyglądać miasto, kiedy ich zabraknie. 24 listopada zamiast na zajezdnie zamierzają stawić się tłumnie w punkcie krwiodawstwa. A po oddaniu krwi każdemu pracownikowi będzie przysługiwał dzień wolny. - Pomysł wydaje się bardzo dobry, przy okazji wspomożemy chorych w szpitalach - mówi Adam Cebulski. Ma to być początek walki o podwyżki. - W związku z galopującą inflacją i coraz droższymi kosztami życia oczekujemy o 800 zł wyższych pensji. Wielu kierowców już zapowiedziało, że weźmie udział we wspólnym oddaniu krwi - twierdzą związkowcy. Nie potrafi przewidzieć skali nieobecności, bo nikt tego formalnie nie koordynuje. Ma to być „spontaniczna akcja”. - Może być i tak, że połowa kierowców nie przyjdzie tego dnia do pracy - słyszymy od kierowców.
Polecany artykuł:
Władze Warszawy zapewniają, że rozmowy z kierowcami się toczą. - Prowadzimy rozmowy, staramy się wygospodarować pieniądze na podwyżki, ale warto podkreślić, że to niejedyna grupa zawodowa, która w ostatnim czasie do nas w tej sprawie wystąpiła. A sytuacja budżetowa w przyszłym roku będzie trudniejsza od tegorocznej - mówi rzecznik ratusza Monika Beuth-Lutyk. Wcześniej podwyżek domagała się straż miejska oraz pracownicy urzędu pracy.
Polecany artykuł: