Do sieci trafiło nagranie, na którym widać, jak załoga pogotowia podczas interwencji nie chce zabrać starszej kobiety do szpitala. Na miejsce zostaje wezwana straż miejska, a ratownicy wsiadają do karetki i... odjeżdżają. Czy przedstawiona na nagraniu sytuacja rzeczywiście miała dokładnie taki przebieg? Reporterzy „Super Expressu” dotarli do załogi, która brała udział w tej interwencji, i kompletnych nagrań z tego zdarzenia. - Około godz. 17 dostaliśmy zgłoszenie, że na ul. Grochowskiej 117 leży kobieta, która oddycha, ale nic nie mówi. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, zapytałem świadków zdarzenia, co dzieje? Usłyszałem: „Chyba kur….a widzisz”. Przeprowadziliśmy wywiad i wykonaliśmy wstępne badanie poszkodowanej.
Okazało się, że wszystkie parametry są w normie, a pani nic poważnego się nie dzieje. Zgłaszała tylko nudności oraz jeden incydent wymiotny kilka godzin wcześniej. Nie była wychłodzona i nie kwalifikowała się do tego, żeby zabrać ją do szpitala - opowiada pan Marek, kierownik zespołu.
Kiedy oznajmił, że nie zabiorą 70-latki do szpitala, zaczęła się awantura z osobami, które wezwały pomoc. - Poinformowałem, że pani nic nie jest - dodaje.
Polecany artykuł:
Zaproponowałem, że powiadomię straż miejską, żeby zabrała panią do noclegowni. Wtedy grupka osób stała się agresywna. - Pluto na nas, kopano po ambulansie i obrażano - dodaje ratownik. Po kilkunastu minutach na miejscu zjawiła się straż miejska i zabrała panią do noclegowni. Dyrekcja pogotowia zastanawia się, czy nie złożyć w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury. - Sprawa jest analizowana przez dział prawny pogotowia i mamy zamiar wystąpić w tej sprawie do prokuratury - mówi Karol Bielski, dyrektor pogotowia.