Robiąc zakupy przez internet, trzeba być niezwykle ostrożnym. W sieci niestety roi się od oszustów, którzy szukają szybkiego sposobu na zarobek. Z takimi osobami na co dzień walczą policjanci zajmujący się ściganiem cyberprzestępstw.
ZOBACZ TEŻ: Dramatyczna akcja warszawskim policjantów na moście. Mężczyzna był o krok od śmierci
Przeglądając aukcje internetowe na popularnej stronie ogłoszeniowej natrafili oni na ogłoszeniodawcę, który handlował sprzętem elektronicznym. Sprytny mężczyzna pobierał opłaty, ale nie wysyłał towaru. Co więcej, za każdym razem działał pod innym numerem telefonu.
Warszawscy policjanci nie pozwolili, by uszło mu to płazem. Szybko ustalili, że za fałszywymi ofertami stoi 26-letni mieszkaniec Krakowa. Z kolei Prokuratura Rejonowa Warszawa Ursynów wydała nakaz zatrzymania mieszkańca jednej z ulic Śródmieścia w Krakowie.
Mundurowi nie tracąc czasu, ruszyli w kilkugodzinną podróż do stolicy Małopolski, by jeszcze tego samego dnia złożyć wizytę oszustowi. Jakież było zdziwienie mężczyzny, gdy funkcjonariusze z Warszawy zapukali do drzwi jego mieszkania. - Trudno było mu uwierzyć, że policjanci pofatygowali się po niego aż ze stolicy. Po przedstawieniu mu prokuratorskiego nakazu zatrzymania nie miał nic do powiedzenia - przekazał podkom. Robert Koniuszy ze stołecznej policji.
Oprócz 26-latka policjanci zatrzymali również jego o rok młodszego kolegę, który jak się później okazało również miał na sumieniu dwa oszustwa. Po kilkuset kilometrowej podróży obydwaj mężczyźni zajęli prycze w policyjnym areszcie. Na drugi dzień usłyszeli zarzuty.
- 26-latkowi przedstawiono zarzuty pięciu udowodnionych przestępstw, których dopuścił się od lipca 2020 roku - poinformował policjant. Oszust wystawił bowiem na sprzedaż dwa odkurzacze, dwa głośniki bezprzewodowe i słuchawki. Jednak żadnej z tych rzeczy tak naprawdę w rzeczywistości nie miał. - Opisy i oferta od początku do końca były fałszywe i nastawione na szybki zarobek. W ten sposób zarobił około 4500 zł - wytłumaczył podkom. Koniuszy.
Rok młodszy kolega oszusta pomagał mu w dwóch przestępstwach. Mężczyzna po usłyszeniu zarzutów wrócił do domu i będzie odpowiadał przed sądem z tak zwanej „wolnej stopy”. Grozi mu kara do 8 lat więzienia. Z kolei główny podejrzany, na wniosek policjantów i prokuratora został aresztowany na trzy miesiące. - Mokotowski sąd nie miał wątpliwości co do zasadności zastosowania tego typu środka zapobiegawczego. Przed mężczyzną stoi perspektywa spędzenia ośmiu lat w więzieniu i usłyszenia kolejnych zarzutów. W tych sprawach policjanci już zbierają dowody w ramach trwającego dochodzenia - dodał policjant.