Skrzyżowanie z Chełmżyńską wciąż rozgrzebane, a końca prac jak i robotników nie widać. Zamiast wyasfaltowanego skrzyżowania jest tam góra ziemi, po jezdniach walają się pręty, znaki drogowe i butelki po alkoholu. Drogowcy tłumaczą się, że wszystko będzie gotowe w czerwcu 2013 roku, czyli z... rocznym opóźnieniem. Kierowcy pukają się w czoło i narzekają, że tak pechowej inwestycji dawno nie widzieli.
A po zaśmieconym placu budowy przy ulicy Marsa hula tylko wiatr. Drogowcy zakończyli sezon budowlany w połowie grudnia. Wszystko prowizorycznie posprzątane czeka na lepszą pogodę. Jedna przeprawa w stronę ronda i Trasy Siekierkowskiej jest już zrobiona. Niestety - tylko częściowo. Niezrobiony jest wjazd od strony ulicy Chełmżyńskiej, który pozwoliłby dostać się na przeprawę bezpośrednio, a nie ostrym łukiem po starym wiadukcie. Wszystkie dokumenty, aby wprowadzić tam taką tymczasową organizację ruchu, są już w nadzorze budowlanym.
Kierowcy nie pozostawiają na drogowcach suchej nitki. - To jakiś absurd i bzdura - dziwi się Ferdynand Szpakowski (57 l.), zawodowy kierowca. - Nie wyobrażam sobie, jak samochody będą wjeżdżać na ten nowy wiadukt starą jezdnią. Na pewno będzie bałagan - dodaje.
- Skrzyżowanie z Chełmżyńską i dojazd na wiadukt będą przebudowane i oddane do użytku dopiero z całą trasą - tłumaczy Agata Choińska-Ostrowska (34 l.), rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych. Jak tylko zostanie oddany do użytku pierwszy z wiaduktów nad torami, drogowcy rozbiorą ten skrajny, a ruch przełożą na środkowy - przechodząc z placem budowy na kolejną przeprawę. Wszystko ma zostać ukończone w połowie roku.