Mieszkająca przy ul. Kochanowskiego Leonarda Witkowska (63 l.) nie liczy już, ile razy uciekała ze swoim pupilem, owczarkiem nizinnym Toffim (10 l.), przed rozszalałym boskerem Rockym. Z tą bestią na spacery wychodzi starsza, schorowana pani, która nie zwraca uwagi, co robi pies! - Zwyczajnie boję się wychodzić na spacery - mówi pani Lena, która w końcu kupiła pistolet gazowy, żeby się bronić przed bokserem.
Przeczytaj koniecznie: Rozmowa z Janem Pospieszalskim o filmie, który wywołał burzę (WYWIAD)
Trudno jej się dziwić. Dwa razy ledwo uszła z życiem. Raz szarpanina zakończyła się niefortunnym upadkiem i operacją roztrzaskanego kolana, a potem długą rehabilitacją...
Pani Lena już kilkadziesiąt razy prosiła o pomoc strażników miejskich. - Interweniowaliśmy tam wiele razy - potwierdza Monika Niżniak, rzeczniczka. - Sprawa trafiła też dwukrotnie do sądu. W drodze jest już kolejny wniosek o ukaranie właścicielki psa - dodaje.
Na właścicielce Rocky'ego mandaty ani wyroki nie robią jednak wrażenia. Gdy chcieliśmy zapytać, dlaczego od siedmiu lat nie reaguje na upomnienia i prośby o pilnowanie psa, zatrzasnęła nam drzwi przed nosem.
Okazuje się, że nie ma mocnych na właścicielkę Rockyego. - Można nękać ją mandatami, wystawić patrol pod jej blokiem, ale tak naprawdę to nic nie da - ubolewa Piotr Mostowski (34 l.), szef ekopatrolu straży miejskiej. - Najlepiej byłoby wnioskować o odebranie jej praw do tego psa - stwierdza. - Chyba będę musiała tak zrobić, bo nie mogę dłużej żyć w takim strachu - mówi pani Lena.