Dziennikarze „SE” odwiedzili wszystkie stołeczne urzędy dzielnic sprawdzając jak ochrona zareaguje na wprowadzenie psa do urzędu. W ośmiu z osiemnastu dzielnic obowiązuje całkowity zakaz. Tak jest na przykład na Targówku, w Ursusie, Włochach czy Rembertowie. Petent z czworonogiem (jeśli nie jest to pies przewodnik) nie wejdzie też do ratusza na Pradze-Południe, Białołęce czy Ochocie. Ale już na Ursynowie psiaki są przyjaźnie witane miską wody. Skąd takie różnice? - Dajemy w tym przypadku dowolność. Urzędnicy z danej dzielnicy sami wiedzą najlepiej jak wygląda specyfika ich budynku i określają regulamin – tłumaczy Marzena Wojewódzka z biura prasowego stołecznego ratusza. Są dzielnice, które dopiero niedawno otworzyły się na zwierzaki. Zakaz wprowadzania psów został zdjęty na Wilanowie i Pradze-Północ.
O wejście z psem do urzędu miasta przy pl. Bankowym zapytaliśmy też ochronę przy bramie wejściowej. - Z psem przewodnikiem tak, z innym nie. Jest zakaz – usłyszeli nasi reporterzy. Jak to? A prezydent Warszawy z Bąblem mógł wejść? - dociekamy. Odpowiedzią ochroniarza zaskoczony jest też prezydent Warszawy.
- Jeśli wojewoda jako właściciel budynku wprowadził taki zakaz w regulaminie, o czym mi nie wiadomo, to się zastosuję – mówi nam Rafał Trzaskowski. Ale rzeczniczka wojewody uspokoiła. - Nie ma takich regulacji w naszym regulaminie. Jeśli chodzi o reakcję ochroniarzy, sprawa zostanie zweryfikowana – oświadczyła Ewa Filipowicz.
Bąbel może więc wchodzić do ratusza legalnie. - Bąbel się cieszy. I ja też – podsumował Trzaskowski.