Aż w trzech blokach przy Końskim Jarze na Ursynowie w maju i czerwcu wybuchły pożary. Ktoś za każdym razem podpalał rzeczy, które znajdowały się na klatce schodowej: wózki dziecięce, rowery, w końcu meble. Ostatni pożar z niedzieli na poniedziałek w bloku nr 10 o mały włos nie skończył się tragedią.
- Chciałem wyjść na klatkę, ale klamka był już tak gorąca, że nie dało się jej dotknąć. Byliśmy przerażeni. Nie wiedzieliśmy gdzie uciekać. Baliśmy się, że zginiemy. Podpalacz powinien dostać surową karę! – stanowczo stwierdza Jerzy Francuzik (68 l.), mieszkaniec bloku przy Końskim Jarze 10.
Za pożarami na Ursynowie stoi 18-letni Akin A. Wczoraj w Prokuraturze Rejonowej Ursynów usłyszał zarzuty.
- Prokurator przedstawił Akinowi A. cztery zarzuty. Trzy dotyczące podpaleń i jedno za posiadanie narkotyków – wylicza Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Podejrzany przyznał się do posiadania narkotyków, nie przyznał się do pozostałych zarzucanych mu czynów, złożył wyjaśnienia, które wymagają procesowej weryfikacji – dodaje Łapczyński.
Prokurator skierował do sądu wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania nastoletniego podpalacza na 3 miesiące. W sumie może spędzić w więzieniu nawet 8 lat.
- Boimy się go. Jeśli wyjdzie, chyba nikt z nas nie będzie spał spokojnie – mówi Tadeusz Słupski (70 l.), mieszkaniec bloku przy Końskim Jarze 10.
W Wołominie policja namierzyła magazyn z 20 tonami nielegalnego tytoniu!