Na bazarze przy Namysłowskiej wybór przeterminowanej żywności jest spory. Wszystko w cenach o połowę lub nawet mniejszych niż w sklepie. Jogurty, kiełbasy, makarony, napoje, sery. Do wyboru do koloru.
Choć na bazarze zdarzają się kontrole, biznes się kręci w najlepsze. A kręci się dlatego, że te kontrole to niestety fikcja.
- Ja tu żadnej kontroli nigdy nie miałem. Tu się przyjeżdża, żeby sprzedać towar, który nie jest w dacie. I o tym wszyscy wiedzą. Przecież ludzie nie narzekają, nie robią nam pretensji, bo wiedzą po co przychodzą. Kupują i są zadowoleni – mówi handlujący przeterminowaną wędliną, którego zagadujemy jako zwykły klient.
- Panie, ja tu dziesięć lat sprzedaję i się nie boję. Może tam jakaś kontrola kiedyś była. Ale ja nie wiem. Nigdy żadnej kary nie dostałem – dodaje handlarz ze stoiska obok.
Jak się okazuje sprzedawcy mają też swoje sposoby na omijanie prawa. A przedstawiciele prawa chętnie przymykają oko na ich krętactwo.
Gdy na bazar przyjeżdża wezwana w sprawie sprzedaży przeterminowanej żywności policja, okazuje się, że nie ma zbyt wiele roboty. Handlarze tłumaczą, że nie sprzedają a rozdają i sprawa załatwiona.
- W kwietniu, na bazarze przy Namysłowskiej, w asyście Straży Miejskiej przeprowadziliśmy dwie kontrole interwencyjne w związku ze sprzedażą przeterminowanej żywności oraz jej niewłaściwym przechowywaniem. Towar został wycofany z obrotu, a sprzedających ukaraliśmy mandatami. W najbliższym czasie planujemy kolejny kontrole na bazarze – wyjaśnia Jadwiga Mędelewska, państwowy powiatowy inspektor sanitarny w m.st. Warszawie. Kontrole są. Ale co z tego?!
- 7 lipca około godziny 11.30 policjanci rzeczywiście interweniowali na bazarze przy ul. Namysłowskiej w związku ze zgłoszeniem o sprzedaży przeterminowanych produktów spożywczych. Policjanci wylegitymowali kilku mężczyzn, którzy oświadczyli, że nie sprzedają tych produktów, ale rozdają je chętnym. Sprzedający zostali pouczeni – mówi podkom. Paulina Onyszko, oficer prasowy KRP Warszawa VI.
Miesiąc później dziennikarze „Super Expressu” wybrali się ponownie na bazar przy Namysłowskiej. W 30-stopniowym upale handlarze dalej sprzedawali artykuły spożywcze z datą wykluczającą je z obrotu. Nie widać było, aby komukolwiek je rozdawali. Na wszystkich stoiskach widniały ceny przeterminowanego towaru. Ludzie niczego nie dostawali. Za wszystko płacili gotówką.
Więc handlarze górą. Przynajmniej na razie.