Wojna między PiS a PO o pomniki ofiar katastrofy smoleńskiej trwa od dawna. Prezydent Warszawy wskazała dla monumentów miejsca przy Trębackiej i Focha oraz przy ul. Tokarzewskiego-Karaszewicza.
Ale w partii Jarosława Kaczyńskiego wciąż wydają się one niereprezentatywne. - Oczywiście chciałoby się, by pomnik Lecha Kaczyńskiego stał przy Pałacu Prezydenckim, ale na razie to niemożliwe - mówił niedawno poseł PiS Jacek Sasin. Miejsce dla każdego pomnika wskazuje Rada Warszawy, a jeśli jest to teren zabytkowy, to także konserwator . Do tej pory było to w gestii stołecznego konserwatora, mianowanego przez prezydenta stolicy. Od jesieni jednak jego uprawnienia przejmie wojewódzki konserwator Jakub Lewicki - wskazany przez wojewodę. Czy PiS będzie teraz łatwiej postawić pomnik prezydenta na Krakowskim Przedmieściu? - Oczywiście, że będzie łatwiej - komentuje Michał Czaykowski z PO (38 l.), szef komisji ładu przestrzennego w Radzie Warszawy. Boi się, że o to chodzi w zabraniu miastu nadzoru nad zabytkami. Wojewoda wprost się do tego nie odnosi. - Dziś nie ma żadnego wniosku, więc nie ma tematu pomników. A nadzór powinien być kompetencją rządową, a nie samorządową - stwierdza Zdzisław Sipiera. Skarży się, że przez ostatnie lata miejski konserwator zyskał zbyt szeroką władzę, a urzędnicy wojewody "czuli się jak petenci". - Ja jednoosobowo nie będę się ustosunkowywał. Zdecyduje grono ekspertów - deklaracji co do pomnika unika też Jakub Lewicki.
A wniosku należy się spodziewać wkrótce. PiS zakończył już pierwszy etap konkurs na projekt pomników smoleńskich w stolicy.