Zakaz zatrzymywania się, parkowanie grozi odholowaniem - ten popularny znak nie zrobił wrażenia na pracowniku firmy kurierskiej. Mężczyzna zaparkował samochód marki renault w niedozwolonym miejscu, a kiedy strażnicy miejscy poprosili go o przeparkowanie auta, mężczyzna rozpoczął niezbyt kulturalną konwersację.
Strażnik przypomniał mężczyźnie, że w miejscu oznaczonym znakiem B-36 z tabliczką T-24 zatrzymywać się nie wolno, a jeśli nie przeparkuje samochodu, zostanie ukarany mandatem.
Polecany artykuł:
- Sam sobie ten mandat wystaw - odpowiedział kierowca samochodu.
W związku z sytuacją, strażnicy poinformowali mężczyznę, że popełnił wykroczenie i poprosili o okazanie prawa jazdy. Kierowca zignorował prośbę funkcjonariuszy i wsiadł do samochodu. Następnie kierowca uruchomił auto i chciał odjechać. Strażnik kategorycznie nakazał mu unieruchomienie pojazdu.
- Kierowca ruszył z miejsca, a stojący w otwartych drzwiach samochodu strażnik, bojąc się potrącenia, wskoczył na stopień furgonetki i przytrzymując się kierownicy usiłował wyjąć kluczyki ze stacyjki. Mężczyzna szarpiąc się z funkcjonariuszem próbował wyłamać mu palce i wypchnąć go z samochodu - informuje oficer prasowy Straży Miejskiej w Warszawie.
Kierowca samochodu próbował odjechać trzy razy, ale w końcu zrezygnowany zatrzymał pojazd, wysiadł z samochodu i... wezwał policję. Mężczyzna twierdził, że to on został napadnięty przez strażników miejskich. Policjanci wylegitymowali kierowcę i przewieźli go na komisariat przy ulicy Żytniej. Kurier usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności funkcjonariusza na służbie, za co grozi do trzech lat więzienia. Za naruszenie zakazu parkowania... zaledwie mandat w wysokości 100 zł.