Mimo pięknej pogody kierowcy jadący na Mokotów Trasą Siekierkowską poniedziałkowy poranek wspominać będą jako koszmar.
Wjechali w siebie
Wszystko zaczęło ok. godz. 7.30. Srebrny opel nagle wjechał w tył jadącej przed nim toyoty. Uderzone auto obróciło się i stanęło w poprzek drogi, uszkadzając przy okazji bok przejeżdżającego seata. Kilka sekund później jadąca za nimi volkswagenem kobieta próbowała uniknąć zderzenia z toyotą i hamując przytarła o barierkę. - Kierowca opla, który spowodował kolizję, został ukarany 300-złotowym mandatem - mówi Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Niejeden z kierowców, którzy przez kolizję spóźnili się do pracy, stwierdziłby pewnie, że to za mało. Podczas gdy cała okolica stała w gigantycznych korkach, uczestnicy minikarambolu rozprawiali w najlepsze na zablokowanym pasie zamiast odjechać samochodami do zatoczki!
Można zjechać
Tymczasem mł. insp. Wojciech Pasieczny z Wydziału Ruchu Drogowego KSP przypomina, że jeśli nie ma rannych ani zabitych, można bez obaw ściągnąć auta z ulicy. - Jeżeli jest wszystko jasne, lepiej nie czekać na policję, zjechać na pobocze, spisać oświadczenie i pojechać dalej - mówi. - Niestety, warszawiacy rzadko korzystają z tej możliwości - przyznaje po chwili.