Co możemy wszyscy zrobić, żeby przeszczepów w Polsce wykonywało się więcej, żeby niektórzy pacjenci nie umierali tylko dlatego, że nie doczekali się w porę na nowy narząd?
Przed wszystkim naszym zdaniem należałoby w mediach zacząć edukować na szeroką skalę społeczeństwo. Jest dużo ludzi dobrej woli którzy usiłują promować transplantologię. Problem polega na tym, że strzępy informacji docierają do szerokiej grupy odbiorców. Każda akcja jest na wagę złota ponieważ potencjalnie każdy człowiek może potrzebować tego typu pomocy ratującej mu życie.
Podczas Biegu po Nowe Życie lekarze opowiadali historię matki, która nie zgodziła się na pobranie narządów od zmarłego syna mimo że drugi czekał wtedy na przeszczep serca. Czy jesteśmy w stanie przekonać takie osoby?
Jest też taki nagrany przypadek kiedy matka, która oddała serce dziecka innemu człowiekowi. Po kilku latach spotyka się z biorcą i ma możliwość usłyszeć jak bije w piersi tego pacjenta. Uczucie wzruszenia tej matki jest nie do opisania. Gdyby było to pokazane wielokrotnie przez media miałoby na pewno ogromny wpływ.
Czy takie wydarzenia jak "Bieg po Nowe Życie" mogą zmieniać nasze nastawienie
Każda akcja zmienia, jeżeli jest odpowiednio nagłośniona i pokazana innym ludziom. Wspaniali organizatorzy od wielu lat zabiegają o czas antenowy, kolejne szpalty w prasie i robią to z wielkimi sukcesami ponieważ ilość publikacji oraz czasu antenowego rośnie z każdym rokiem. Są to niestety cały czas migawki. Pokazujmy więcej, piszmy, róbmy wywiady z osobami które oczekują na przeszczep, aby ludzie mogli usłyszeć o ich bólu i nadziei oraz z tymi którzy dostali nowe życie. To moim zdaniem wystarczy. Coraz większa ilość małych dzieci dostaje szansę na życie dzięki przeszczepom. Wywiad z matką, oraz pokazanie dziecka, które normalnie się rozwija i może żyć, otworzy serca i zmieni zatwardziałe przekonania.
Osoby żyjące z przeszczepiony narządami to przykład dający nadzieję ciężko chorym. Często ich historie pokazują nam, że o wiele większe jest prawdopodobieństwo, że będziemy potrzebowali nowego narządu niż to, że zostaniemy dawcami. Chcieliśmy pana Tomka zapytać, jak to się stało, że potrzebował przeszczepu? Co czuł, gdy znalazł się dla niego narząd? Czy myśli o dawcy?
Wirus typu WZW typu B zniszczył mi wątrobę. Jedyną szansą na przeszczep była transplantacją. Na liście oczekujących byłem przez 5 lat. Nadzieja była silniejsza niż dłużące się dni i tygodnie. Przyznam się też, że bałem się operacji, że się nie uda. Świadomość moja w 2011 roku była bardzo mała. Bardzo często myślę o dawcy, jego rodzinie. Jestem im wdzięczny, przesyłam uczucia miłości... To najpiękniejszy dar uratować komuś życie dając cząstkę siebie.
Jest taki film pokazujący spotkanie matki, która zgodziła się na pobranie narządów od swojego syna z panem, który dostał jego serce. Czy w Polsce powinny być możliwe takie spotkania? Może choć ludzie powinni wiedzieć, jak radzą sobie osoby, które otrzymały narządy od bliskiej im osoby, że pracują, studiują, rodzą dzieci?
Tak, szczególnie te które oczekują na przeszczep. My jako pacjenci organizujemy spotkania w szkołach z młodzieżą, z dorosłymi. Promujemy podczas biegów, rajdów rowerowych, zdobywamy medale podczas zawodów sportowych mistrzostw Europy i Świata osób po transplantacji. Akcji promocyjnych w Polsce rocznie jest kilkadziesiąt. teraz ważne jest aby media mogły pokazać to szerokiej opinii publicznej.
Artykuł sponsorowany