Tajemnica karuzeli, która w ubiegłym tygodniu na kościelnym odpuście poraziła prądem dzieci w Gliniance, w końcu zostanie rozwikłana. W sobotę urządzenie zbadał biegły elektryk wysłany przez prokuraturę.
Zobacz: Australia: Samolot runął na wesołe miasteczko ZDJĘCIA
- Z jego wstępnej opinii wynika, że urządzenie było niesprawne, ale czekamy na szczegółową opinię biegłego, która powinna być jeszcze w tym tygodniu - mówi Jacek Gałązka, szef otwockiej prokuratury. - Jeśli wykaże ona, że wady karuzeli były spowodowane zaniedbaniem ze strony organizatora imprezy, może on usłyszeć zarzuty narażenia dzieci na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, za co grozi kara do dwóch lat więzienia - dodaje prokurator. Nie wiadomo jednak, czy właściciel miasteczka rozrywki "Zbyś" nie próbował tuszować usterek, zanim zostały uważnie sprawdzone przez specjalistów. Karuzela została bowiem mimo zakazu zabrana z Glinianki i wywieziona na festyn w Radzyminie, gdzie majstrowali przy niej elektrycy z firmy "Zbyś".
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail