W Krakowie w 2020 roku jednorazowy bilet zdrożał do aż 6 zł. W Łodzi bilet 40-minutowy ma kosztować 5 zł. Warszawa jednak wciąż trzyma się starej taryfy. Ceny „kartoników” nie zostały podniesione od 2013 roku. Wręcz przeciwnie, w 2017 roku nawet udało je się jeszcze obniżyć. Można mieć jednak wrażenie, że podwyżki będą w końcu nieuniknione. - To było zawsze naszym celem, aby nakłaniać warszawiaków do korzystania z pojazdów Warszawskiego Transportu Publicznego. Każda próba podwyżek zawsze była bulwersująca dla mieszkańców. Nie chcemy tego robić – powiedziała w rozmowie z „Super Expressem” Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka stołecznego ratusza. Niestety nie chcieć a musieć to dwie różne kwestie. We wrześniu prezydent Rafał Trzaskowski przyznał się dziennikarzom „SE”, że jednorazowy bilet musiałby kosztować nawet 13 zł, gdyby cała komunikacja miejska była finansowana z wpływów z biletów.
Polecany artykuł:
- Koszty usług rosną. Drożeje paliwo, musimy płacić 80 milionów złotych więcej za energię elektryczną. Nie wykluczamy, że w nadchodzącym roku sytuacja finansowa nie zmusi miasta do jakiś działań – dodała rzeczniczka, która nie zaprzeczyła, że radni będą pracować nad podwyżką cen biletów.
Miejski budżet nie jest jednak z gumy. Skutki złej sytuacji finansowej mogą odczuć już rodzice dzieci, które chciałyby skorzystać z programu „Zima w Mieście”.
Polecany artykuł:
- Nie ma już firmy, która zaoferowałaby wyżywienie dzieci za 10 zł dziennie, jak było w latach ubiegłych. Byliśmy zmuszeni do podwyższenia dziennej stawki z 20 zł do 50 zł – podsumowała Monika Beuth-Lutyk.
Na 16 grudnia zaplanowana jest sesja rady Warszawy, na której radni mają przegłosowywać budżet na 2022 rok. Niewykluczone, że zostanie wtedy poruszona sprawa podwyżek.