Artur G. (49 l.) odpowie za wykroczenie a nie spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, choć swoim rozpędzonym autem wjechał w tłum oczekujących pod wiatą pasażerów.
Mężczyzna pruł od Pl Bankowego w stronę Pragi Północ torowiskiem. Przed mostem zaczął wyprzedzać, stracił panowanie nad kierownicą. Samochodem zarzuciło, wypadł z drogi i uderzył z impetem w przystanek z tłumem oczekujących pasażerów. Siła uderzenia była tak duża, że wiata rozpadła się jak pudełko zapałek.
Według świadków jadąc torowiskiem i buspasem próbował ominąć korek ale trafił na wysepkę, stracił panowanie nad kierownicą i dlatego huknął w wiatę.
Przód samochodu został doszczętnie zniszczony. Części oczekującym pod wiatą udało się odskoczyć. Do szpitala trafiło pięć osób, w tym kobieta w ciąży.
Ale, jak się okazuje, wczoraj wszyscy już zostali ze szpitala wypisani. - Kara jaką otrzyma kierowca będzie uzależniona od stopnia obrażeń poszkodowanych - mówi Robert Szumiata z komendy śródmiejskiej policji.
Jak ustaliliśmy na razie kierowca może dostać 250 zł i 6 punktów karnych. Ale kara może się zmienić w każdej chwili.