Bohaterski listonosz uratował życie człowiekowi. Pomoc nadeszła w ostatniej chwili
Radosław Chwedoruk pracuje w Poczcie Polskie zaledwie od stycznia. Ale już zdołał sobie zasłużyć na miano bohatera. – Tego dnia pod koniec sierpnia miałem być na urlopie. Postanowiłem jednak iść do pracy – opowiada nam młody listonosz.
Poszedł do placówki Poczty w pobliżu łosickiego rynku. Przywitał się z kolegami, posegregował przesyłki i zaczął obchód rejonu obejmującego część miasta i kilka wsi. Około godziny 9.30 dotarł do Starych Biernat, by dostarczyć przesyłkę do klienta mieszkającego na tzw. kolonii, oddalonej od głównej części wsi. I uratował życie odbiorcy listu.
Listonosz podjechał pod płot starego domu z bali i wszedł na podwórko. Jego oczom ukazał się przerażający widok. – Ten pan leżał tam, miał rękę owiniętą zakrwawioną bluzką, był półprzytomny. Obok niego leżał skuter, a wokół było pełno śladów krwi – wspomina dramatyczne chwile pan Radek.
Natychmiast wezwał karetkę, a sam obwiązał mocno rękę rannego i zaczął uciskać przecięte przedramię, by spowolnić krwawienie. Czekając na ratowników, starał się rozmawiać z rannym, by ten nie stracił przytomności. Udało się! Pogotowie zdążyło na czas i zabrało klienta do szpitala.
Polecany artykuł:
Jak się okazało, do fatalnego wypadku doszło w garażu. Gospodarz przecinał coś szlifierką, gdy ta ześlizgnęła się i w ułamku sekundy przecięła żyły w przedramieniu od nadgarstka prawie do łokcia. Ranny próbował sam zadzwonić po pomoc, ale nie udało się. Ból był potworny, obficie krwawił i słabł z każdą sekundą. Ostatkiem sił próbował wyjechać z podwórka na skuterze, by wezwać na pomoc sąsiadów z oddalonych o kilkaset metrów domów. Niestety, razem z maszyną runął na ziemię.
– Gdyby nie przyjazd i błyskawiczna reakcja pana Radka, doszłoby do tragedii. Nasz dzielny pracownik zatamował krwotok, który zagrażał życiu klienta. Uratował go dosłownie w ostatniej chwili – mówi z podziwem Anna Korycińska, naczelnik Urzędu Pocztowego w Łosicach. Sam uratowany jest bardzo wdzięczny panu Radosławowi. Wrócił do domu ze szpitala ze zszytą raną i opatrzoną ręką.
A pan Radek? Choć dokonał niezwykłego czynu, nie oczekuje żadnych zaszczytów. Dalej codziennie rozwozi przesyłki i listy. Mówi wprost, że bardzo lubi swoją pracę. Zapytany, co czuł, gdy usłyszał, że uratował życie człowiekowi, odpowiada krótko: – Wielka radość i satysfakcja. Bardzo się cieszę. Życie mamy przecież tylko jedno i ratowanie życia to jest coś wspaniałego.
źródło: Poczta Polska