Fenix powstał w 2005 r., a treningi w sali znajdującej się w DOSiR przy ul. Jagiellońskiej 7 rozpoczęły się sześć lat temu; pustostan został przekształcony w profesjonalną bokserską salę. Lokal został wyremontowany od podłogi po sufit. Wokół klubu wytworzyła się społeczność, która nie wyobraża sobie już Pragi-Północ bez tego miejsca. W czerwcu br. klub znalazł się nad przepaścią, ponieważ bez wiedzy Huberta Migaczewa, prezesa UKS Fenix, sala została wystawiona na przetarg. – W październiku kończyła się nasza umowa. Dotychczas płaciliśmy niespełna 3 tys. zł, a nowy czynsz to ponad 8 tys. zł! Nie byłoby nas stać na działalność charytatywną – mówi Migaczew, były zawodnik i trener kadry narodowej. Bokser zgłosił się do „Super Expressu” oraz samorządowców z prośbą o pomoc.
Zobacz: Wyrzucą nas z sali treningowej!”. Trener boksu walczy z biurokracją
Bokser wygrał z biurokracją! Klub Fenix odradza się z popiołu
- Sprawą zainteresowała się burmistrz Pragi-Północ Ilona Soja-Kozłowska, która doprowadziła swoją interwencją do obniżenia ceny w nowej umowie – wyznaje Migaczew. –Cieszę się, że wspólnie znaleźliśmy złoty środek. Mam nadzieję, że klub dalej z sukcesami będzie szkolić młodych sportowców na Pradze-Północ - mówi nam pani burmistrz.
Ostatecznie czynsz wzrósł do niecałych 5 tys. zł. Dzięki temu, aż 60 proc. zajęć w klubie będzie mogło się odbywać za darmo.
- To zdrowy kompromis. Umowa została podpisana na trzy lata, klub przetrwał - cieszy się Migaczew.