Ta fontanna miała odmienić wizerunek Błonia. Wszystko zaczęło się od marmuru, który w 2008 roku podarowały miastu władze włoskiej gminy Coreno Ausonio. Burmistrz Zenon Reszka zapragnął wybudować z niego grającą i śpiewającą fontannę. Przekonał radnych, że to świetna promocja, wyłożył 1,5 mln zł i zorganizował huczne otwarcie. Jesienią burmistrz zapragnął lodowiska wokół fontanny. Mimo wątpliwości części radnych gmina wyłożyła 400 tys. zł i lodowisko powstało. I to był gwóźdź do trumny.
Naprawiali ją kilkanaście razy
Wiosną fontanna zaczęła pękać i przeciekać. Burmistrza to nie zrażało - zlecał naprawy, a potem znów stawiał lodowisko. Efekt - fontanna była naprawiana już kilkanaście razy, przez co jej koszt wzrósł do ponad 2 mln zł. I to bez ceny marmuru! - To niegospodarność. Wydano krocie na coś, co ciągle się psuje. Można by za to postawić przedszkole, które co roku jest odkładane - nie kryje irytacji Roman Bakon (64 l.), radny z Błonia i przypomina, że marmur w naszych warunkach sprawdza się tylko we wnętrzach.
Przeczytaj koniecznie: Ona tryska jak fontanna. Czy dewiacje seksualne są dziedziczne - ekspert odpowiada
Mieszkańcy Błonia, którzy o burmistrzu mają raczej dobre zdanie, też fontanny przeżyć nie mogą. - Za te pieniądze to przesada i zwykła niegospodarność - uważa Klaudia Pytlak (32 l.), mieszkanka miasta. Jak większość mieszkańców uważa, że pomysł z fontanną był dobry, ale wykonanie, jak pokazało życie, siadło.
Wszystkiemu winny marmur
Sam burmistrz do przyznania, że inwestycja była nie do końca trafiona, się nie kwapi. - Nie mieliśmy doświadczenia. Teraz wiemy, że ten marmur ma zbyt dużą chłonność wody - mówi. Na sugestie radnych, którzy apelują o rozebranie fontanny, nie mówi nie. - Rozważamy taką możliwość - przyznaje. Tak czy inaczej, miasto znów czekają koszty. Jak pokazał unieważniony niedawno przetarg, przebudowa kosztować może blisko 400 tys. zł.