Marcin "Borkoś” Borkowski nazywany jest przez warszawiaków bohaterem bez peleryny. Swoim motoambulansem przemierzał stołeczne ulice i często był pierwszy tam, gdzie ludzkie zdrowie i życie były zagrożone. 13 października minionego roku na ul. Radzymińskiej rozegrał się dramat. Prowadzony przez "Borkosia" skuter zderzył się z osobowym oplem. Wówczas role się odwróciły i tym razem to ratownik potrzebował natychmiastowej pomocy. Po wypadku "Borkoś" w ciężkim stanie trafił do szpitala, a jego los był bardzo niepewny. Mężczyzna przeszedł kilka poważnych operacji i był utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej.
Wypadek znanego i lubianego ratownika medycznego wstrząsnął warszawiakami, którzy nie zapomnieli, jak wiele dobra uczynił. Ruszyły zbiórki krwi oraz pieniędzy na ratowanie jego życia i zdrowia. Znany raper napisał nawet piosenkę o "Borkosiu"!
Każda kolejna informacja przekazywana przez najbliższych ratownika napawały optymizmem. W końcu w grudniu "Borkoś" wyszedł ze szpitala i rozpoczął walkę o powrót do sprawności. Miesiąc później na swoim facebookowym profilu pochwalił się postępami z rehabilitacji. "Borkoś" stanął na nogi!
Ratownik medyczny wrócił również do tego, co robił przed tragicznym wypadkiem. Co prawda, nie jeździ jeszcze motoambulansem i nie ratuje ludzkiego życia, ale znów nagrywa filmiki, które następnie publikuje na serwisie TouTube. Właśnie pojawił się pierwszy od czasu wypadku!
"Hej kochani, już jestem i niech tak zostanie... mam głowę pełną pomysłów. Wszystko to jest możliwe dzięki mojemu uporowi i Waszej pomocy. Doznałem jej na każdym froncie, za co bardzo dziękuję. Teraz zapraszam do oglądania filmu" - czytamy w opisie nagrania.
"Hej Kochani! Witam Was. Wróciłem z dalekiej podróży. Rozpocząłem ją 13 października. Nomen omen Dzień Ratownictwa Medycznego. Wtedy to uległe wypadkowi. Można powiedzieć, że czas się zatrzymał, ale nie dla mnie, dlatego, że ja byłem w śpiączce. Nic nie pamiętam z momentu wypadku. Nie mam żadnych materiałów związanych z tym wypadkiem (…) Ja spałem, a wszyscy się modlili" - opowiada "Borkoś".
Ratownik medyczny na nagraniu opowiada m.in. o obrażeniach, jakich doznał. A było ich sporo. "Doznałem złamania dwóch kości udowych, w tym prawej i otwartej. Doznałem połamania łokcia prawego, złamania czterech żeber i zbicia płuc" - wylicza. "Większość z tych obrażeń była poważna, a nawet śmiertelna. W dziesiątej dobie załamałem się na OIOM-ie. Zaczęła galopować sepsa" - dodaje.
Polecany artykuł:
"Chciałby z tego miejsca zapewnić Was, że to nie koniec, że nie składam broni, i że będę robił wszystko, by wrócić do walki, by wrócić do ratowania ludzkiego życia i do Waszej edukacji" - zapewnia "Borkoś".
Nie zabrakło również szczerych podziękowań. Zarówno sponsorom, jak i wszystkim, którzy przyłączyli się do prowadzonych zrzutek, które pomagają ratownikowi w powrocie do zdrowia. "Kochani dziękuję Wam wszystkim. Gorąco dziękuję (…) Dziękuję, że jesteście społeczeństwem, któremu nie jest obojętne pomaganie innym i ratowanie ludzkiego życia" - mówi ratownik.
Całe nagranie dostępne jest na YouTube oraz poniżej.