Warszawa, Dworzec Centralny. Zostawili dzieci w nagrzanym samochodzie
Do funkcjonariuszy, którzy 25 czerwca (sobota) patrolowali okolice Dworca Centralnego w Warszawie, podszedł mężczyzna i powiedział, że w zaparkowanym fordzie znajdują się dwaj mali chłopcy. – W samochodzie były pozamykane drzwi i okna, a na zewnątrz temperatura powietrza przekraczała w słońcu 40 stopni Celsjusza – przekazał podinsp. Robert Szumiata.
Policjanci błyskawicznie zareagowali i przybiegli we wskazane przez przechodnia miejsce. Na tylnym siedzeniu forda siedziało dwóch małych chłopczyków.
– Młodszy siedział zapięty w pasy w foteliku, a starszy tuż obok niego na fotelu pasażera. Dzieci były rozpalone na twarzy, z trudem otwierały oczy i miały wyraźne problemy z oddychaniem. Reakcja policjantów w tej sytuacji mogła być tylko jedna. Policjanci wybili szybę w drzwiach, otworzyli samochód i wydostali dzieci ze śmiertelnej pułapki – przekazał policjant.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Gang plądrował mieszkania na Śródmieściu! Rabowali wszystko, co miało jakąś wartość
Polecany artykuł:
Rodzice zostawili dzieci tylko "na chwilę"
Chłopcami zaopiekowali się funkcjonariusze. Przenieśli ich w zacienione miejsce, podali wodę i udzielili pomocy przedmedycznej. Na miejscu pojawili się ratownicy pogotowia ratunkowego. W tym samym czasie drugi patrol zajął się analizowaniem nagrania z kamer monitoringu i poszukiwaniem rodziców.
– Okazało się, że rodzice byli na dworcu i czekali na przyjazd znajomych, a dzieci jak stwierdzili, zostawili tylko „na chwilę” – skwitował podinsp. Szumiata.
Za tak nieodpowiedzialne zachowanie opiekunów prawnych dzieci kodeks karny przewiduje do 5 lat pozbawienia wolności.