Lucyna wychodzi z pokoju i jedzie na spotkanie ze swoim chłopakiem
Historia rozpoczyna się 3 września 2002 roku. Lucyna skończyła lekcje i wróciła do swojego wynajmowanego pokoju. Tam przebrała się, napisała krótką wiadomość dla właścicielki lokalu i wyszła z mieszkania. Z Iłży, gdzie mieszkała, do Lipska, było 30 km. O podwiezienie poprosiła swojego byłego chłopaka, Tomasza. Para wsiadła do czerwonego samochodu. Po drodze zatrzymali się jeszcze w Jaworze Soleckim, skąd zabrali dwóch kolegów chłopaka. Wszyscy razem pojechali do Lipska, gdzie Lucyna miała spotkać się z Wojtkiem.
O Wojtku tak naprawdę wiemy niewiele. Był na pewno rówieśnikiem Lucyny, uczęszczał do Technikum w Solcu nad Wisłą i tam też mieszkał w internacie. Z jakiegoś powodu jednak Lucynie powiedział, że uczy się i mieszka w Lipsku. Spotykali się.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Krwawa rzeź pod bankiem narodowym! Dwoma strzałami w głowę zabito konwojenta. Skradziono ponad 1 mln złotych
Młodzi dotarli do Lipska w okolicach godziny 19. Z zeznań chłopaków wynika, że dziewczyna wysiadła z auta w okolicach rynku. Miała kiwnąć im tylko na pożegnanie. Dziewczyna dotarła do internatu, w którym mieszkał Wojtek. Puściła mu krótką wiadomość-niespodziankę. Chłopak nie odpowiedział od razu, ale przekazał dziewczynie, że nie może opuścić swojego pokoju. Regulamin internatu był rygorystyczny, więc nikt po godzinie 20 nie mógł wychodzić z budynku. Dziewczyna odpuściła i zaczęła myśleć o powrocie do domu.
Lucyna odchodzi spod internatu i udaje się do... nikt tego nie wie
Dokąd Lucyna udała się spod internatu? O której godzinie stamtąd odeszła? Na te pytania nikt nie zna odpowiedzi. Były chłopak dziewczyny, z którym jechała do Lipska, przyznał, że tego wieczora widział jeszcze Lucynę, jak szła do jednego z lokalnych barów.
Lucyna Kaczmarska nie wróciła na stancję. Następnego dnia nie pojawiła się również w szkole na zajęciach. O jej nieobecności powiadomiono rodzinę oraz policję.
Dziewczyna zaginęła, rozpoczęto jej poszukiwania
Szansa na odnalezienie kobiety malała z dnia na dzień. Aż w końcu… 27 września 2002 roku w miejscowości Pawliczka, która znajduje się w połowie drogi do Iłży, odnaleziono nagie zwłoki młodej kobiety. Jej ciało nie było kompletne, brakowało fragmentu nogi i ręki. Wyniki badań DNA nie pozostawiały żadnych wątpliwości. Odnaleziona kobieta była 18-letnią Lucyną, która zaginęła dwa tygodnie wcześniej. Na jej ciele nie znaleziono żadnego śladu, który mógłby wskazać potencjalnego sprawcę.
PATRZ RÓWNIEŻ: Zabił matkę, bo nie pozwoliła mu odwiedzić dziewczyny. Zadał jej 30 ciosów nożem!
Sprawa zaginięcia i morderstwa Lucyny jest historią, która wstrząsnęła całą Polską. Okazuje się, że w tym samym okresie zginął Zbyszek, kolega dziewczyny, który był słuchaczem szkoły detektywistycznej, który podjął prywatne śledztwo w celu wyjaśnienia przyczyny śmierci dziewczyny. Kolejną osobą, która zginęła, był również Michał, drugi kolega dziewczyny. Chłopaka odnaleziono kilka dni przed zaginięciem Lucyny. Jego pogrzeb odbył się w dniu, w którym dziewczyna jechała do Lipska.
Zagadkowa śmierć 18-latki. Nie wiadomo kto ją zabił i dlaczego
Do dzisiaj nikt nie potrafi ustalić, co się tak naprawdę wydarzyło. W miejscu, gdzie odnaleziono zwłoki dziewczyny, kilka tygodni później, znaleziono również odpryski czerwonego lakieru samochodowego. To wyglądało tak, jakby ktoś próbował zrzucić winę za śmierć dziewczyny na jej byłego chłopaka, który jeździł czerwonym autem.
CZYTAJ TEŻ: Zabójstwo na Nowym Świecie w Warszawie. Ujawniono wstrząsające nagranie
Możemy być tylko pewni, że gdyby cała historia ujrzała światło dziennie, bylibyśmy w szoku, gdybyśmy dowiedzieli się prawdy o tej tragicznej nocy, w której Lucyna została zamordowana.