Warszawa. Morderstwo Katarzyny J. na Żoliborzu. „Hannibal” rozczłonkował jej ciało i spalił w swoim mieszkaniu
Do tragicznego zdarzenia doszło 3 lutego. W mieszkaniu przy ul. Skierniewickiej, wtedy 27-letni Kajetan P., umówił się na korepetycje z języka włoskiego z Katarzyną J. Mężczyzna widział się z kobietą pierwszy raz w życiu. To właśnie w jej mieszkaniu doszło do krwawej zbrodni. Kajetan P. zamordował kobietę, nóż, którym ją zaatakował, kilkukrotnie ugrzązł w jej szyi. Ciało rozczłonkował i przewiózł taksówką do wynajmowanego przez siebie mieszkania przy ul. Potockiej na Żoliborzu. Mężczyzna postanowił zatrzeć ślady zbrodni i zaprószył ogień w lokalu. Zwłoki Katarzyny J. odkryli strażacy pracujący na miejscu.
Trzy dni po morderstwie prokuratura opublikowała list gończy. Kajetan P. postanowił uciec za granicę. Zatrzymano go po 11 dniach na Malcie i przekazano polskim funkcjonariuszom. Podczas przesłuchania nie okazał skruchy. Jak twierdził, korepetytorka języka włoskiego była przypadkową ofiarą. Mówił, że postanowił zabić człowieka „w ramach pracy nad sobą i walki ze słabościami”. 27-latek stwierdził również, że jest przekonany, iż życie ludzkie nie jest warte więcej niż życie zwierząt, świni czy komara.
– Kajetan P. chciał się pozbyć ludzkich słabości, jedną z nich był szacunek dla życia ludzkiego – informował w 2016 roku Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Zdaniem psychokryminologa, Kajetan P. to sprawca nietypowy. – Przypadek ten wygląda na bardzo filmowy, pomiędzy sprawcą a ofiarą nie ma wcześniejszej znajomości – mówiła dr Joanna Stojer-Polańska, psychokryminolog z Uniwersytetu SWPS w Katowicach.
Morderstwo na Woli. Pomimo siedmiu lat, proces nadal trwa
Pod koniec stycznia 2021 roku Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Kajetana P. na dożywocie, jednak apelacji od wyroku domagali się obrońcy mężczyzny, jak i prokuratura. W połowie stycznia bieżącego roku odbyła się rozprawa apelacyjna, jednak sąd zdecydował się o jej bezterminowym odroczeniu.
– Obrona nie zgodziła się z takim wyrokiem. Zakwestionowaliśmy go zarówno, co do kwestii ustalenia poczytalności, jak i co do wysokości kary – mówił mecenas Piotr Dałkowski, obrońca Kajetana P.
Z kolei prokuratura zgodziła się z wymiarem kary, jednak zaskarżyła wyrok co do kwalifikacji prawnej na niekorzyść Kajetana P., bo uważała, że mężczyzna był poczytalny.